wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział 10


Otworzyłam oczy.
-No, nareszcie.-Usłyszałam zniecierpliwiony głos Malfoy'a.
-Co się stało?- spytałam kiedy dotarło do mnie, że leżę na kanapie w domu w którym kilkadziesiąt godzin wcześniej miało miejsce morderstwo.
-Straciłaś przytomność- usłyszałam suchą odpowiedż.
Obrazy powróciły. W zamian opiekuńczy Draco zniknął.
-Przepraszam- wyszeptałam patrząc na mężczyznę, który siedział na fotelu i przeglądał papiery nie zwracając na mnie uwagi. Pewnie nawet mnie nie usłyszał. Jednak to nie przeszkodziło mu w wygłoszeniu paru nieprzyjemnych komentarzy.
-Łatwo  dajesz się ponieść emocjom jak na kogoś kto przeżył wojnę- mówiąc to nawet nie podniósł wzroku znad kartek.-A co gdybyśmy nie byli tu sami? Gdyby groziło nam jakieś niebezpieczeństwo?- tym razem nasze spojrzenia się spotkały. Poczułam ukłucie w sercu. Miał rację. To nie powinno było się zdarzyć. Zimna krew. Oto, co cechuje aurorów.
-Przepraszam- powtórzyłam trochę głośniej.
-Twoje przepraszam nic nie zmienia-odpowiedział oschle.
Zapadła cisza. Gdzie ten Malfoy który uchronił mnie przed upadkiem?
-Po prostu zaskoczyła mnie dodatkowa ofiara...
-I?- Stalowe oczy przeszywały mnie na wylot.
-Ona była podobna do mojej córki i...- jednak mężczyzna nie dał mi dokończyć.
-To nie mój problem Granger. Jak przy każdej ofierze masz sobie przypominać o posiadaniu dziecka i tracić przytomność to może od razu zrezygnuj- w tym momencie blondyn podniósł się z fotela a w zamian ja powoli usiadłam na kanapie.
Po co ja mu się tłumaczę? Zaczęła we mnie narastać złość. Co on sobie wyobraża? To, że jest moim szefem nie oznacza, że ma być niemiły.
-Wstawaj, idziemy coś zjeść-Draco znów nie zwracał na mnie uwagi. Odwrócony  tyłem  do mnie podpisywał jeszcze jakieś papiery.
Przełknęłam dumę.
-Masz rację-odpowiedziałam- Zachowałam się nieodpowiedzialnie i przepraszam, że naraziłam nas na niebezpieczeństwo.-podniosłam się z sofy-To się więcej nie powtórzy.- Nawet na niego nie spojrzałam. Ruszyłam do wyjścia zabierając po drodze moje rzeczy i wyszłam na dwór.
Chłodny podmuch powietrza uderzył mnie w twarz.
-Choć raz się zgadzamy-usłyszałam kiedy blondyn mnie mijał.- Chodż, bo zgłodniałem- dodał nawet na mnie nie patrząc.
Ruszyliśmy więc w stronę jedynej gospody jaka znajdowała się w tym miasteczku. Nie odzywaliśmy się do siebie, przez co czułam się jeszcze gorzej. Jak mała dziewczynka na którą rodzice nakrzyczeli, bo zrobiła coś złego.
A ja tylko dałam się ponieść  emocjom. Skąd ja to znam?
-Proszę- mężczyzna otworzył przede mną drzwi. Szybko skierowałam się do stolika w głębi lokalu. Zdjęłam kurtkę i usiadłam jednocześnie obserwując wszystkich dookoła.
Nawet nie zauważyłam kiedy podeszła do nas kelnerka z kartami. Zamówiłam pierwsze danie z brzegu kiedy poczułam, że ktoś się mi przygląda. Odwróciłam powoli głowę i zobaczyłam jak przy barze siedzi biuściasta blondynka, zapewne miejscowa piękność, która raz po raz zerka to na mnie to na mojego towarzysza.
Spojrzałam na niego. Zdawał się niczego nie zauważać.
-Ktoś tu jest chyba tobą zainteresowany- powiedziałam pochwili chcąc jakoś rozładować napięcie.
-To znaczy?-spytał odwracając się w moją stronę.
-Blondynka przy barze-odpowiedziałam. Malfoy odwrócił się w jej stronę. Widziałam jak przejeżdza po niej wzrokiem by chwilę póżniej odwrócić się w stronę kelnerki która właśnie przyniosła nasz obiad.
-Smacznego-powiedział ponownie nie zwracając na mnie uwagi.
-Smacznego -odpowiedziałam. Znów zaległa cisza. Nie wiedziałam czy powinnam go jeszcze raz przeprosić czy puścić w niepamięć całe zdarzenie. Ale wiedziałam, że dłużej tej ciszy nie zniosę.
-Masz już jakiś podejrzanych?-spytałam.
-Na razie zająłem się opisaniem miejsca zbrodni i zebraniem dowodów.-Zabrzmiało to jak wyrzut, ale postanowiłam go zignorować.
-A znalazłeś jakiś dziennik lub zdjęcia?- chciałam by ta konwersacja trwała jak najdłużej. Byle by nie usłyszeć ciszy.
-Jedynie zdjęcia ofiary z jej córką.- Zdawało się, że Malfoy'a kompletnie to nie interesuje.
-W takim razie przejrzę po obiedzie papiery i poszukam jakiegoś punktu zaczepienia- odpowiedziałam.
Znów zapadła ta okropna cisza. Jednak postanowiłam skupić się na jedzeniu.
-Jak to jest mieć dziecko?- podniosłam wzrok. Byłam pewna, że się przesłyszałam.
-Słucham?
-Cały czas się o nią martwisz czy są chwile w których zapominasz, że masz córkę?-więc jednak się nie przesłyszałam.
-Nie martwię się cały czas. Co nie znaczy, że o niej nie pamiętam.
-I pamitasz o niej w każdej godzinie?
-W każdej sekundzie. Ona jest moim dzieckiem. Częścią mnie.- Sama nie wiem dlaczego mu to mówiłam.
-Czyli nigdy nie jesteś sama?-Czyżby Malfoy sie do mnie uśmiechął?
-Nie-odpowiedziałam- Czemu cię to interesuje?
-Tak sobie. Po prostu chciałem wiedzieć jak to jest.-Czyżbym trafiła na nową odsłonę Malfoy'a? Właściwie ile tych odsłon on posiada?
-Jak będziesz miał dzieci to się przekonasz- powiedziałam kończąc jedzenie.
-Raczej nie- odpowiedział dopijając wino.
-To znaczy?
-Nie jestem do tego stworzony. Wolę życie w pojedynkę. Nie mógłbym się ustatkować.- Czyżby przyszedł czas na szczerą rozmowę?
-Nie zawsze będziesz mógł skakać z kwiatka na kwiatek -powiedziałam zerkając na blondynkę która w dalszym ciągu nas obserwowała.
-Skąd wiesz, że to robię?-spytał podąrzając za moim wzrokiem.
-Bardzo zabawne- odpowiedziałam odwracając się w jego stronę.
-Sarkazm ci nie pasuje-ponownie uśmiechnął się do mnie.
-Chciałam tylko powiedzieć, że ty też będziesz kiedyś stary.
-Też mi odkrycie-prychnął- I co z tego?
-To że będziesz stary i samotny- czego ja właściwie od niego chcę?
-W takim razie muszę się wyszaleć póki jestem młody- odpowiedział wyciągając z portfela pieniądze i kładąc je na stole.- A teraz pozwolisz, że cię opuszczę- mówiąc to wstał od stołu.
Skończyłam pić zastanawiając się nad tym co właściwie przed chwilą się wydarzyło. Wstałam zabierając kurtkę z oparcia i spojrzałam raz jeszcze na bar.
Stał tam z tą blondynką. Ruszyłam do wyjścia. Kiedy odwróciłam się chwilę póżniej zobaczyłam jeszcze jak oboje znikają za jakimiś drzwiami.
Draco Malfoy poszedł się zabawić.
****************************************************************************
Kilka godzin póżniej siedziałam nad papierami, które spisał Draco. Próbowałam dowiedzieć się czegoś o przeszłości ofiary.
I wtedy w mojej głowie pojawiło się wspomnienie z piątej klasy.
 Siedziałam wtedy z dziewczynami przy stole w Wielkiej Sali. Co dziwne, jak na mnie,  gadałyśmy o chłopakach. Parvati z Lavender dzieliły się ze mną i Ginny swoimi "doświadczeniami". Zaśmiewałyśmy się wszystkie z tych opowieści, kiedy Ginny wpadła na pomysł by znależć w Hogwarcie chłopaka na którego byśmy wszystkie leciały, jak to określiła. Najpierw był Harry, ale zgodnie z Parvati stwierdziłyśmy, że tylko Ginny się on podoba. Potem padło na Rona, ale jego siostra skwitowała to tylko krzywym spojrzeniem.
-To niemożliwe, żeby w tej szkole nie było przystojniaka który podobałby się nam wszystkim-powiedziała Ginny po 20 minutach "poszukiwań".
-Właścwie to jest-odpowiedziała Parvati.
-Kto?- zapytałam.
-Ktoś o kim w życiu byśmy tego nie przyznały, ale każdej z nas kiedyś przemknęło przez głowę, że jest przystojny. Ktoś kim oficjalnie gardzimy.
-To znaczy?-spytała Lavender.
-On- odpowiedziała Parvati jednocześnie odwracając głowę w kierunku chłopięcej sylwetki. Wszystkie podążyłyśmy za jej wzrokiem.
Między stołami właśnie przechodził Draco Malfoy. Bożyszcze Hogwartu. Wróg Gryfonów. Nawet na nas nie spojrzał. A mimo to, my nie mogłyśmy oderwać od niego wzroku.
-Na kogo się tak gapicie?- usłyszałyśmy głos Rona i jak na komendę wszystkie odwróciłyśmy się w jego stronę.
-Na nikogo- odpowiedziała Ginny, która najszybciej odzyskała zdolność myślenia.
-To co jest dzisiaj na obiad?-spytał jej brat tym samym kończąc naszą rozmowę. Nigdy więcej do tego nie powróciłyśmy. Tak, jak gdyby był to jakiś temat zakazany.
A może żadna z nas nie chciała przyznać, że Parvati miała rację?
-Halo, Granger zawiesiłaś się?- usłyszałam nad sobą męski głos. Spojrzałam w górę i zobaczyłam na nowo tę chłopięcą sylwetkę z Wielkiej Sali, która przez lata nabrała mięśni stając się bardziej męską. I jeszcze bardziej pociągającą.
-Zamyśliłam się.-odpowiedziałam.
-Mam nadzieję, że skończyłaś przeglądać te papiery- odrzekło "bożyszcze Hogwartu" i ruszyło w stronę swojego pokoju.
-Już prawie. Jak się bawiłeś?-spytałam.
-Ona bawiła się lepiej-odpowiedział tylko.
-Cóż za skromność-uśmiechęłam się złośliwie, choć tak naprawdę w głębi czułam jakiś żal.
-Pytałaś, to ci odpowiedziałem zgodnie z prawdą- w tym momencie Malfoy dotknął klamki.
-Nie wątpię-podniosłam się z podłogi i zaczęłam składać papiery.
-Dobranoc- usłyszałam w odpowiedzi. Westchnęłam tylko, bo mężczyzna już zamknął drzwi od swojego pokoju.
Od piątej klasy minęło już osiem lat a Draco Malfoy nadal mnie nie zauważał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz