wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział 26


Właśnie stałam przed lustrem w łazience i zastanawiałam się w co ja się wpakowałam. Po co zapraszałam Draco na sylwestra do Ginny i Harry’ego? I po co się tak wystroiłam? Jeszcze raz spojrzałam na siebie. Krótka, biała sukienka, z koronkowym dekoltem i takim też wykończeniem, zdobiona srebrną nitką i z drobnym, srebrnym, bizuteryjnym paskiem. Ułożone włosy, które teraz delikatnymi falami spływały po moich plecach. No i makijaż. Mocno podkreślone oczy i blade usta. Cóż musiałam przyznać, że wyglądałam lepiej niż dobrze. Ciekawe czy jemu się spodoba… Szybko potrząsnęłam głową, chcąc jak najszybciej pozbyć się tej myśli.
-Mamusiu, jestem gotowa!- Z tymi słowami Nina wpadła do mojej łazienki, obkręcając się dookoła.
-Ślicznie wyglądasz- powiedziałam nachylając się, by ucałować jej czoło.- Jak prawdziwa księżniczka.
-A Draco też się spodoba?- Nina patrzyła na mnie lekko zdenerwowana. No to jest nas dwie.
-Oczywiście, że tak- uśmiechnęłam się w odpowiedzi, po czym sięgnęłam do cielistych szpilek samotnie spoczywających w kącie. Tylko się na nich nie zabij.
-Mamusiu, jesteś piękna – drobne ciałko przytuliło się do mnie.
-Ty też kochanie. Chodź, musimy się już zbierać.- Wzięłam córkę za rękę i ruszyłyśmy na dół. Planowałam wziąć samochód, zresztą jak co roku. Mugolski sposób przybycia stanowił naszą tradycję. Nawet Ron się do niego przekonał. A że Harry w magicznym świecie był jedną z lepszych partii, posiadał odpowiedni do swojej pozycji dom. Dom z odpowiedniej wielkości podjazdem. Uśmiechnęłam się sama do siebie na tę myśl.
Po chwili już ubierałam Ninę w kurtkę i buty, a sama zarzuciłam na siebie płaszcz. Właśnie sięgałam po kluczyki do samochodu, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi.
-Weź z salonu torbę z naszymi rzeczami, a ja otworzę drzwi- mówiąc to zarzuciłam jeszcze na siebie szalik i ruszyłam w stronę wejścia.
-Hej- jeśli w którymś momencie pomyślałam, że z gołymi i w większości odkrytymi nogami będzie mi za zimno, to teraz gratulowałam sobie wyboru tak krótkiej sukienki. Bowiem stojący na moim progu blondwłosy mężczyzna w czarnym, zimowym płaszczu pod którym widać było białą koszulę rozpiętą o conajmniej jeden guzik za dużo sprawił, że natychmiast zrobiło mi się duszno.
-Hej. Sądziłam, że spotkamy się na miejscu- zdołałam jedynie wydukać.
-Skoro idziemy razem to chyba wypada, żebym to jednak ja nas tam zawiózł. –  Odpowiedział mi jak zwykle pewnym siebie tonem, po czym nachylił się w moją stronę.- Pięknie wyglądasz- wyszeptał mi do ucha, po czym pocałował mnie w policzek.
-Ty też nienajgorzej- odpowiedziałam próbując przywołać się do porządku.
-Draco!- Z przedpokoju dobiegł nas krzyk Niny.
-Hej, księżniczko- odpowiedział mężczyzna posyłając jej jeden ze swoich firmowych uśmiechów. Jeden z tych, od których kobietom miękną kolana. I ja tu nie byłam wyjątkiem.Świetnie, ciekawe jak teraz utrzymam się na tych obcasach?
-To co, idziemy?- Spytałam sięgając po torbę, którą przyniosła Nina i wychodząc na zewnątrz.
-Ja to wezmę- i zanim zdążyłam zareagować, blondyn zabrał z moich rąk pakunek i razem z córką ruszył w stronę sportowego auta. Szybko otrząsnęłam się ze stanu odrętwienia i zamknęłam drzwi, by po chwili ruszyć w kierunku samochodu. Kiedy Draco otworzył przede mną drzwi poczułam jak zasycha mi w ustach. Ekstra.
Obserwowałam zmieniające się za szybą widoki, podczas gdy Nina zajmowała swojego ojca rozmową. A ja próbowałam przemówić sobie do rozumu. Ta sytuacja nawet nie była śmieszna. Ile ja mam lat, żeby tak się zachowywać? I ile rozumu, żeby padać mu do stóp jak jedna z tych oczarowanych nim idiotek?
-Kto jeszcze będzie? -Z zamyślenia wyrwał mnie niski głos. Odwróciłam się w jego stronę i natychmiast tego pożałowałam. Czy on musi być taki przystojny? Po raz pierwszy od dawna miałam szczerą ochotę przyłożyć w coś twardego, głową.
-Poza Ginny i Harry’m, Ron, Lavender, Parvati z Brad’em i ich synem, no i Neville z Luną.- Odpowiedziałam odwracając głowę.
-A Teddy?- Dobiegło mnie z tylnego siedzenia pytanie Niny, więc odruchowo na nią spojrzałam.
-Zapomniałam- uśmiechnęłam się do niej przepraszająco- Teddy też będzie.
-Kim jest Teddy ?- Do rozmowy wtrącił się Draco i zobaczyłam jak korzystając z lusterka zerka na naszą córkę.
-Synem Remusa i Tonks, jest rok starszy od Niny- uśmiechnęłam się pod nosem widząc badawcze spojrzenie jakim mężczyzna właśnie obdarzał swoją latorośl.- Przykro mi- rzuciłam jeszcze zerkając, w dalszym ciągu rozbawiona, na blondyna.
-Przykro?- Na chwilę zatopiłam się w szarych oczach, by zaraz przywołać się do porządku.
-Przykro mi cię rozczarować, że nie jesteś jedynym mężczyzną w życiu swojej córki -odpowiedziałam znów patrząc na drogę. Na chwilę zapanowała w samochodzie cisza w której rozbrzmiewał głos Van’a Morrisona.
-Bardzo zabawne Panno-Krótka-Sukienka – byłam pewna, że uśmiecha się pod nosem mówiąc to, jednak zanim zdążyłam zwrócić się w jego kierunku, poczułam jak kładzie swoją dłoń tuż nad moim kolanem. I o dziwo zamiast poczuć skrępowanie, uspokoiłam się. Jego dłoń na moim udzie wydawała mi się w tym momencie, najnaturalniejszą rzeczą pod słońcem. Po chwili do jego ręki powędrowały moje palce, badając powoli fakturę jego bladej skóry. Wpatrywałam się w nasze dłonie, kiedy poczułam na sobie badawczy wzrok mężczyzny. Nie wiem ile to trwało, ale zbyt szybko zostało przerwane, kiedy Draco sięgnął do skrzyni biegów. Do końca podróży już żadne z nas się nie odezwało, co sprawiło, że zupełnie odpłynęłam i nawet nie zauważyłam kiedy dojechaliśmy na miejsce. Szybko wysiadłam z samochodu i podeszłam pomóc Ninie.
-Hermiona!- Od domu dobiegł mnie głos Ginny, dlatego też szybko ruszyłam w jej stronę.
-Hej, świetnie wyglądasz- uśmiechnęłam się do niej szeroko, po czym szybko ją uścisnęłam.
-Dzięki. Wchodź szybko do środka, bo muszę zobaczyć twoją kreację- to mówiąc mrugnęła do mnie porozumiewawczo. No cóż, patrząc na jej krótką i bardzo opiętą zieloną sukienkę muszę stwierdzić, że na szczęście nie przesadziłam.- Draco, miło cię widzieć- zobaczyłam jeszcze jak moja przyjaciółka nachyla się, by go pocałować w policzek, po czym otworzyłam drzwi domu wprowadzając Ninę do środka.
-Hermiona, Nina!- Tylko przestąpiłyśmy próg, a w swoje objęcia złapał nas Harry.
-Hej przystojniaku- uśmiechnęłam się, obrzucając go wzrokiem.
-Wezmę od was płaszcze- kiedy my się rozbierałyśmy, poczułam odurzającą won męskich perfum i już wiedziałam, że Draco Malfoy stoi stanowczo za blisko mnie.
-Świetnie wyglądasz, zresztą jak zawsze- powiedział brunet lustrując mnie spojrzeniem. Znów się do niego uśmiechnęłam, jednak prawdę mówiąc byłam lekko zestresowana tym jak mężczyzna z którym przyjechałam, zostanie przyjęty.- Draco ty też całkiem nieźle się prezentujesz- dopowiedział po chwili podając mężczyźnie stojącym za mną dłoń.Niepotrzebnie się martwiłam. – Chociaż muszę przyznać, że jak zwykle najlepiej prezentuje się Nina- te słowa moja córka nagrodziła szerokim uśmiechem- chodź, Teddy już się nie mógł doczekać kiedy przyjedziesz.- Złapał dziewczynkę za rękę i razem ruszyli w stronę salonu.
-Merlinie, Hermiona wygladasz oszałamiająco! – Tym razem to Ginny sprawiła, że poczułam jak moje policzki robią się coraz cieplejsze.
-Po raz pierwszy muszę się zgodzić z moją siostrą- znikąd pojawił się przed nami Ron, a zaraz za nim Lavender, która szturchnęła go w ramię.
-Draco- rzuciła blondynka zerkając na mężczyznę- jak zwykle przystojny- mruknęła mrugając do mnie.
-Dobra, nie stójmy tak w wejściu. Wchodźcie do środka, Vati i Brad są w salonie -zarządziła Ginny. Uśmiechnęłam się nieśmiało do Malfoy’a i ruszyłam za Ronem i Lavender.
-Hermiona, pięknie wyglądasz!- Z tym okrzykiem rzuciła się na mnie Parvati, więc szybko odwzajemniłam jej uścisk.
-I kto to mówi- odpowiedziałam, po czym przywitałam się także z jej mężem. Ku mojej uldze, wszyscy przywitali się z Draco, a Brad nawet wdał się z nimw dłuższą dyskusję na temat quidditch’a.
-Miona?- Poczułam jak ktoś mnie łapie za ramię. – Zaniosłem torbę do twojego pokoju – Harry nie odrywał ode mnie wzroku.
-Mojego pokoju?- Spytałam rozbawiona jego stwierdzeniem.
-Mam na myśli ten, który zawsze zajmujesz- odpowiedział uśmiechnięty.- Swoją drogą ciesze się, że go zaprosiłaś- powiedział zerkając na blondyna.
-Dzięki, że go miło przywitaliście- chciałam dodać coś jeszcze, ale właśnie przyjechali Neville z Luną.

Właśnie wymieniałam z Parvati uwagi na temat wychowywania dzieci, kiedy podszedł do nas Ron.
-Przepraszam, że przerywam pięknym paniom, ale chciałbym porwać Hermionę do tańca- mówiąc to wyciągnął dłoń w moją stronę.
-Z przyjemnością- dygnęłam w odpowiedzi, chywtając jego rękę. Chwilę później już wirowaliśmy na parkiecie, wygłupiając się w najlepsze. Chyba wygłupy to cecha wspólna Weasley’ów. Odkąd zaszłam w ciążę, dziwna nić napięcia między mną a Ronem pękła i od tej pory czuliśmy się nadzwyczaj swobodnie w swoim towarzystwie. Naszą tradycją sylwestrową stały się także szalone tańce, zawsze kończone przez mojego przyjaciela jakąś efektowną pozą. Tym razem zostałam obkręcona chyba ze trzy razy wokół własnej osi, tylko po to, by chwilę później wylądować w ramionach Rona kilka milimetrów nad ziemią. I jak zwykle po naszym pokazie, w pomieszczeniu rozległy się brawa.
-Dziękuję za taniec- szepnął mi do ucha podnosząc mnie do pozycji pionowej.
-Och, cała przyjemność po mojej stronie- odpowiedziałam chichocząc jak trzynastolatka. Kiedy tylko przestało kręcić mi się w głowie, ruszyłam w stronę stołu z napojami.
-Powinienem być zazdrosny ?- Poczułam na policzku ciepły oddech. Mimo tego, że w moim brzuchu właśnie rodziło się pożądanie, postanowiłam je zignorować i sięgnęłam po jeden z kolorowych drinków.
-O Rona? Od kilku lat jest z Lavender i nie zanosi się na to, żeby mieli się rozstać -odpowiedziałam odwracając się w stronę mężczyzny. Jednak po chwili moją uwagę przykuły śmiechy dochodzące z parkietu.- Zresztą chyba bardziej powinieneś martwić się o Ninę niż o mnie – dodałam obserwując jak nasza córka wraz z Teddym usiłują naśladować taniec Harry’ego i Ginny. – Swoją drogą, jak się bawisz?- Spytałam przypominając sobie, że zostawiłam Draco samego w towarzystwie ludzi za którymi nigdy nie przepadał.
-Teraz już znacznie gorzej- odpowiedział krzywiąc się przy tym.
-W takim razie mogę ci jakoś poprawić humor?- Spytałam wesoło, będąc pewna, że blondyn żartuje.
-Hmmm sam nie wiem- przechylił głowę badawczo mi się przygladając. W tym samym czasie ja popijałam drinka, próbując jakoś dodać sobie odwagi. Właściwie czego ja się boję? -Myślę, że buziak mógłby poprawić mi humor.
-Buziak? Od kogoś konkretnego chcesz go dostać?- Spytałam wiedząc, że alkohol uderza mi do głowy.
-Właściwie to od pewnej brunetki w niestosownie krótkiej sukience- oparł się dłońmi o stół, blokując mi tym samym możliwość ruchu.
-Brunetki mówisz…- na tyle na ile pozwalała mi bliskość jego ciała, zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu.- Prawdę mówiąc żadnej nie widzę – odpowiedziałam, a moje serce przyspieszyło swój rytm kiedy blondyn nachylił się do mnie.
-Czy pani się ze mnie nabija, panno Granger?- Jego szept przy moim uchu, wymieszany z alkoholem szumiącym mi w głowie sprawił, że bez uprzedniego zastanowienia odwróciłam głowę w stronę mężczyzny i złożyłam pocałunek w kąciku jego ust.
-A teraz jeśli pan pozwoli, panie Malfoy, pójdę coś zjeść, zanim zupełnie się upije -odsunęłam się od niego, a ku mojej konsternacji Draco zabrał jedną rękę umożliwiając mi tym samym, wyminięcie go.
Nałożyłam na talerz owocową sałatkę i parę koreczków, po czym ruszyłam w stronę kanapy.
-Nie chcę być wścibska, ale pozwól, że zapytam wprost, czy wy jesteście razem?- Podniosłam głowę i zobaczyłam nad sobą Lavender z kieliszkiem w ręku.
-Nie- odpowiedziałam uśmiechając się do niej.
-Nie? To dlaczego przed chwilą go pocałowałaś?
-Kogo Hermiona pocałowała?- Nagle dołączyła do nas Ginny, po czym przysuneła sobie krzesło i pchnęła Lavender na kanapę.
-Draco, a kogo innego?- Rzuciła blondynka odwracając się znowu w moją stronę.
-Dobra, spokojnie- powiedziałam jednocześnie próbując sałatki- nic wielkiego sie nie wydarzyło. Trochę za dużo wypiłam, droczyliśmy się i w ramach poprawy mu humoru pocałowałam go w policzek.
-Policzek? To chyba rzeczywiście za dużo wypiłaś, bo jestem pewna, że trafiłaś w usta.
-To super!- Krzyknęła Ginny sprawiając tym samym, że w salonie zapanowała cisza.
-Co takiego jest super?- Spytał Harry, przerywając tym samym swoją rozmowę z Nevillem.
-To, że Lavender wpadła na genialny pomysł babskiego wyjazdu- odpowiedziała Ginny, po czym wszyscy wrócili do przerwanych wcześniej czynności.
-Babski wyjazd, co?- Spytałam wyjątkowo rozbawiona.
-A co miałam powiedzieć, Panno-Jestem-Bardziej-Szczęśliwa-Niż-Przewiduje-Norma?- Ginny obrzuciła mnie badawczym spojrzeniem- Zresztą nieważne, to gdzie go w końcu pocałowałaś?
-Po pierwsze nie wiem co jest złego w byciu wesołą, a po drugie skoro już tak drążycie temat to w kącik ust, zadowolone?- Spytałam kończąc sałatkę.
-I twierdzi, że podobno nie sa razem- tym razem to Lavender zwróciła się w stronę rudowłosej.
-Bo nie jesteśmy- westchnęłam sięgając po jeden z koreczków.
-A będziecie?- Ginny ewidentnie nie dawała za wygraną.
-Nie wiem- wzruszyłam ramionami.
-Nie wiesz?- Spytała Lavender sącząc swoje wino.
-Dajcie spokój, przecież wszystkie wiemy jaki on jest. Nie sądze, żeby nagle miał się stać monogamistą, a tylko w takim wypadku moglibyśmy być razem.
-Hermiona, daj spokój. Już w szkole go obserwowałyśmy i każda z nas marzyła by zwrócił na nią uwagę- wtrąciła Lavender.
-O wypraszam sobie- mruknęła Ginny.
-Daj spokój, nawet tobie się podobał. Pamiętam jak o tym rozmawiałyśmy więc nie zaprzeczaj. Zresztą teraz to nie jest istotne, istotne jest to, że Hermiona ma z nim dziecko i jak widać nieźle się ze sobą dogadują, a w dodatku możecie mówić co chcecie, ale on nie odrywa od ciebie wzroku.- Blondynka zwróciła się w moją stronę, a ja o mały włos nie zadławiłabym się koreczkiem.
-Daj spokój, niby dlaczego miałby się na mnie patrzeć?- Spytałam jednocześnie odwracając się w stronę kominka przy którym Draco stał w towarzystwie Rona i Brada, jednak o dziwo bardziej niż jego towarzystwo zdziwił mnie fakt, że Lavender miała rację. Blondyn nie odrywał ode mnie wzroku, a kiedy nasze spojrzenia się spotkały uniósł pytająco brew. Muszę przyznać, że w tym momencie pożądanie w moim podbrzuszu miało używanie.
-I co? Mówiłam, że się patrzy- odezwała się po chwili Lavender sprowadzając mnie z powrotem do rzeczywistości.- A robi to dlatego, że na ciebie leci- zakończyła dobitnym tonem.
-Leci? Lavender czyś ty na głowę upadła. Po pierwsze ani nie jestem piękności, ani tym bardziej nie posiadam atrakcyjnego ciała, żeby ktoś taki jak on na mnie leciał. Poza tym mam dziecko, więc gdyby nawet na mnie leciał, jak to ujęłaś, to co? Mam się z nim przespać? I co dalej?- Już miałam sięgnąć po kolejnego koreczka, kiedy zorientowałam się, że mój talerzyk jest pusty.
-O matko!- Ciszę tym razem przerwała Ginny.
-Co?- Warknęłam poirytowana pomysłami blondynki i moim pustym talerzem.
-On ci się podoba- wydukała rozanielona.
-Wielkie mi rzeczy. Jakbyś nie zauważyła on się każdej podoba.- Burknęłam i podniosłam się z kanapy.
-Ale tobie na nim zależy- usłyszałam jeszcze głos rudej kiedy ją mijałam.
-I co z tego?!- Ruszyłam szybko w stronę stołu, jednocześnie próbując się uspokoić. Co ja najlepszego wyprawiam? Jest sylwester, a ja wściekam się niewiadomo o co.
-Wszystko w porządku?- Przeniosłam wzrok z sałatki na mężczyznę stojącego obok mnie i wzięłam jeszcze jeden głęboki wdech.- Proszę, pomyślałem, że powinnaś napić się wody- to mówiąc podał mi szklankę i muszę przyznać, że z wdzięcznością ją przyjełam.
-Tak, dzięki- wzięłam od niego napój i uśmiechnęłam się. Tak już lepiej.
-Na pewno?- Mężczyzna nie wydawał się do końca przekonany.
-Na pewno. A jak twój humor? Widziałam, że rozmawiałeś z Ronem -postanowiłam szybko zmienić temat.
-Chyba lepiej niż twój- teraz to on pochylił się nad stołem, by wziąć talerzyk i nałożyć na niego bakłażany zapiekane z fetą i pomidorami.- Co dziwnego jest w tym, że rozmawiałem z Weasley’em?
-Nic takiego. I jak smakuje?- Dopiłam wodę i obserwowałam jak mężczyzna z nadzwyczajną gracją kroi, a następnie zjada swoje danie.
-Całkiem nieźle- odpowiedział, nadziewając na widelec kolejny kawałek.- Chcesz? –  Zanim zdążyłam odpowiedzieć skierował go w moją stronę. Złapałam jego dłoń i dłużej się nie zastanawiając, skorzystałam z propozycji.
-Widzę, że dobrze się bawicie- kiedy pojawiła się przy nas Luna, odruchowo puściłam dłoń Draco i szybko sięgnęłam po swój talerz, by nałożyć sobie sałatkę.
-Nie możemy narzekać. Jak tam Neville?- Po raz kolejny tego wieczoru postanowiłam zmienić temat.
-Już lepiej, ręka się zagoiła, więc mógł wrócić do pracy. Skoro już o nim mowa, to przepraszam, ale zostawię was i uratuję go od wstawionego Harry’ego- kiedy Luna odeszła, zaczęłam pałaszować sałatkę jednocześnie szukając wzrokiem Niny.
-Poszła z tym całym Teddy’m na górę- jakby czytając mi w myślach, rzucił mężczyzna.
-Już się tak nie gorączkuj- odpowiedziałam klepiąc go po ramieniu.
-Wcale się nie gorączkuje- Draco spojrzał na mnie z ukosa, po czym przeniósł wzrok na Ninę i Teddy’ego, którzy właśnie w podskokach wpadli do salonu.
-Jasne…- mruknęłam, rozbawiona jego reakcją- powinieneś z nią zatańczyć.
-Zatańczyć?-Tym razem jego srebrne tęczówki wywiercały we mnie dziurę.
-Tak, ojcowie tak robią- wzruszyłam ramionami i zabrałam od niego talerzyk- nie martw się, dokończę za ciebie- odpowiedziałam na jego pytający wzrok i ruszyłam ponownie tego wieczoru w stronę kanapy.
-Hej, chyba powinnyśmy cię przeprosić- nim zdążyłam usiąść, obok mnie pojawiły się Ginny i Lavender.
-To ja powinnam was przeprosić, za dużo wypiłam- uśmiechnęłam sie i usadowiłam się między nimi na kanapie.
-Hermiona?- Z prawej strony dobiegł mnie głos blondynki.
-Tak?- Zapytałam jednocześnie zapychając się sałatką.
-Naprawdę uważasz, że nie jesteś atrakcyjna?- To pytanie sprawiło, że zakrztusiłam się jedzeniem.
-A widziałaś mnie ostatnio w kostiumie?- Spytałam, powoli przełykając owoce.
-W te wakacje. I uważam, że jesteś bardzo atrakcyjna- szok wywołanymi tymi słowami sprawił, że na chwilę zapomniałam jak się przeżuwa. Lavender Brown uważa, że jestem atrakcyjna?
-To prawda- z mojej drugiej strony dobiegł mnie głos Ginny.
-To miłe, że tak mówicie, ale spójrzmy prawdzie w oczy. Nie umywam się do tych wszystkich długonogich blondynek z którymi spał Draco.- Mruknęłam z niechęcia i powróciłam do swojej sałatki.
-Tyle, że to od ciebie nie może oderwać wzroku. Tylko wstałaś z tej kanapy, a już był przy tobie. Zresztą masz coś, czego tamte dziewczyny nigdy nie będą miały. – Poczułam jak w moich oczach bez powodu zbierają się łzy. Zaraz po tym z obu stron zostałam objęta przez ramiona moich przyjaciółek.
-Dziecko?- Spytałam czując, że za chwile się rozkleję, kiedy Lavender oparła głowe o moje ramię.
-Nie głuptasie -mruknęła Ginny uspokajająco głaszcząc mnie po plecach- rozum.
-Dzięki – wyszeptałam biorąc głęboki wdech.
-Nie ma za co- usłyszałam jeszcze cichy głos Lavender, kiedy przed nami znienacka pojawił się Teddy.
-Ciociu?- Podniosłam na niego wzrok, kiedy zorientowałam się, że zwraca się do mnie.
-Tak?- Spytałam, ocierając policzek.
-Bo ja chciałem spytać…Czy chciałabyś….-Jego nerwowe dukanie sprawiło, że zupełnie zapomniałam, że jeszcze przed chwilą chciało mi się płakać, a zamiast tego sięgnęłam ręką do jego włosów delikatnie je roztrzepując.
-Czy co takiego bym chciała?- Próbowałam dodać mu odwagi uśmiechem.
-Bo bardzo ładnie dziś wyglądasz- mruknął rumieniąc się przy tym.
-Och, dziękuję- uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i poczułam jak moje przyjaciółki delikatnie się ode mnie odsuwają.
-Dlatego, chciałem spytać czy chciałabyś ze mną zatańczyć?- Przez chwilę nie wiedziałam co odpowiedzieć i tylko patrzyłam się na niego lekko zaskoczona.
-Z takim przystojniakiem? Z wielką przyjemnością- odpowiedziałam w końcu biorąc go za rękę i wstając z kanapy. Po chwili już tańczyliśmy na środku salonu, a mnie przypomniało się jak czasem tańczę z Niną. Nasz taniec wyglądałby zupełnie tak samo jak tańce z moją córką, gdyby nie to, że Teddy był od niej chyba o głowę wyższy.
-Dziękuję za taniec -powiedziałam do wyjątkowo zadowolonego z siebie chłopca, kiedy muzyka ucichła.
-Czy teraz ja mogę dostąpić tego zaszczytu?- Zza moich pleców dobiegł mnie niski głos, a po chwili silne ramię odwróciło mnie w stronę jego właściciela. Kiedy w tle zaczęło być słychać Aerosmith, położyłam dłoń na umięśnionym ramieniu i przywarłam do mężczyzny.- Wszystko w porządku?- Szept tonący w zagłębieniu mojej szyi, na nowo rozbudził ciepło w moim wnetrzu.
-Jasne- mruknęłam przywierając do jego szyi i rozkoszując się męskim zapachem.
You are all I desire
You have captured me
I want to hold you
I want to be close to you
I never want to let go
I wish that this night would never end
-Ładnie pachniesz- wyszeptałam upajając się chwilą. Chwilą w której cały świat przestał istnieć. Poczułam jak w odpowiedzi mężczyzna uśmiecha się, po czym składa pocałunek na moim czole.
Could I hold you for a lifetime
Could I look into your eyes
Could I have this night to share this night together
Could I hold you close beside me
Could I hold you for all time
Could I could I have this kiss forever
-Wiesz, że wszyscy się zastanawiają co jest między nami ?- Mruknęłam nieśmiało.
-Wiem. Harry już mnie poinformował.- Wzięłam głębszy wdech, nie do końca takiej odpowiedzi oczekiwałam.
-I co mu powiedziałeś ? – Moje serce przyspieszyło swój rytm.
-A co chciałabyś, żebym odpowiedział ?- Odchyliłam delikatnie głowę, by spojrzeć mu w oczy. Co chciałabym, żeby odpowiedział ?
Over and over I’ve dreamed of this night
Now you’re here by my side
You are next to me
I want to hold you and touch you taste you
And make you want no one but me
- Nie wiem. A ty czego byś chciał ?- Spytałam nie odrywając od niego wzroku. Jednak nie dane mi było usłyszeć odpowiedzi, bo w tym momencie Harry wykrzyknął, że zostały już tylko cztery minuty do dwunastej, po czym wyrzucił wszystkich na taras. Natychmiast odszukałam wzrokiem Ninę i podeszłam do niej.
-Hej, jak się bawisz?- Zawołałam próbując przekrzyczeć Ginny, która zajęła się roznoszeniem szampana i robiła to nadzwyczaj głośno.
-Super- uśmiechnęła się w odpowiedzi moja córka, a to sprawiło, że i ja się uśmiechnęłam.
-Hej, dziewczyny macie- znikąd pojawił się przy nas Neville i podał nam obu kieliszki z musującym napojem. -Nie martw się, nieletni dostali bezalkoholowego- mrugnął jeszcze do mnie porozumiewawczo.
-Dzięki- rzuciłam tylko, zanim Nina pociągnęła mnie na skraj tarasu, gdzie zaraz pojawił się Draco podając mi swój kieliszek. Nie bardzo wiedząc co zamierza zrobić, wziełam od niego szampana, a on w tej samej chwili wziął naszą córkę na ręce i usadził ja na kamiennej barierce, na co sama zainteresowana zareagowała wesołym piskiem. Przyglądałam im się zupełnie oniemiała. Obydwoje tacy piękni. Tak dobrze się dogadywali. Jak by to było gdybym rzeczywiście była z ojcem mojej córki?
I don’t want any night to go by
Without you by my side
I just want all my days
Lived for just loving you
I po raz kolejny tej nocy poczułam jak zaczynają mnie piec oczy. Na szczęście w tym momencie wybiła dwunasta i na nieboskłonie pojawiły się fajerwerki, skutecznie odwracając moją uwagę. Pewnie trwałabym tak jeszcze obserwując kolorowe wybuchy na bezgwiezdnym niebie, gdyby nie Ginny która pojawiła się, by złożyć życzenia. Chwilę później byłam ściskana przez Parvati, by następnie wylądować w ramionach Rona. Kiedy wszyscy zaczęli wracać do domu, postanowiłam odszukać moją córkę.
-Wiesz, że podobno pocałunek w sylwestrową noc przynosi szczęście?- Ten niski szept rozpoznałabym wszędzie.
-Co ty nie powiesz -odwróciłam się w stronę Draco, dziwnie zadowolona.
-Tak słyszałem- mruknął robiąc krok w moją stronę. Tym samym powodując, że poczułam miłe łaskotanie w podbrzuszu.
-A co jeśli się mylisz ? -Zmrużyłam oczy, jednak nie ruszyłam się z miejsca.
-Zaraz się przekonamy.
-Skąd ta…- jednak nie dane mi było dokończyć pytanie, bo w tym momencie do moich ust przywarły ciepłe, smakujące szampanem wargi. Poczułam jak męskie ramię łapie mnie w talii, zanim jego właściel natarł na mnie z większą gwałtownością. Ponieważ w dalszym ciągu trzymałam w ręku kieliszek, ostrożnie uniosłam wolną dłoń i położyłam na karku mężczyzny. Kiedy jego palce z talii zjechały na mój pośladek jęknęłam, a  język mężczyzny natychmiast skorzystał z moich uchylonych warg. Matko jedyna, chyba nigdy nie wyjdę z podziwu dla jego umiejętności w zakresie całowania. Choć może tylko na mnie tak silnie działa? Nie wiem ile to trwało, ale zdecydowanie zbyt szybko zabrakło mi oddechu. Niechętnie się odsunęłam, próbując zaczerpnąć powietrza.
-Powinniśmy wracać -szepnęłam i chwyciłam mężczyznę za rękę, którą w dalszym ciągu trzymał na mojej pupie.

Koło pierwszej zaprowadziłam Ninę do, jak to Harry określił, dziecięcego pokoju i pomogłam przebrać się jej w piżamę. Nie minęło dziesięć minut, a drobne ciałko wtuliło się mocniej w poduszkę i pogrążyło w śnie. Zajęta obserwowaniem spokojnie śpiącej córki, nawet nie zauważyłam, kiedy ktoś wszedł do pokoju.
-Już zasnęła ?
-Tak -wyszeptałam, kiedy poczułam jak Draco łapie moją dłoń i powoli wyprowadza mnie na korytarz.
-Gdzie jest twój pokój ?- Poczułam jak podniecenie zaciska się na wszystkich moich wewnętrznych organach, dlatego nie ufając swojemu głosowi, w odpowiedzi pociągnęłam mężczyznę w stronę drzwi znajdujących się na samym końcu ciemnego korytarza. Kiedy weszliśmy do środka, Draco od razu zapalił lampkę stojącą na komodzie.
-Wolałabym, żebyś ja zgasił – wyszeptałam, czując jak moje policzki robią się czerwone.
-Dlaczego? – Blondyn natychmiast odwrócił się w moją stronę, przyglądając mi się badawczo. Nie byłam pewna czy wiem do czego to wszystko zmierza. Może chciał tylko porozmawiać? Spuściłam wzrok na podłogę szukając jakiejś podpowiedzi. -Wszystko w porządku?- Nie wiem kiedy znalazł się za mną, ale właśnie obejmował mnie w pasie składając pocałunki na mojej szyi.
-Już ci mówiłam, że się rozczarujesz- mruknęłam, czując jak w moim wnętrzu zaczyna się właśnie walka między wstydem, a pożądaniem.
-Czym miałbym się rozczarować?- Jego usta w dalszym ciągu błądziły po mojej szyi, sprawiając, że coraz trudniej było mi zebrać myśli.
-Mną- kiedy to powiedziałam, myślałam, że po prostu da sobie spokój, ale najwidoczniej go nie doceniłam.
-To niemożliwe- odpowiedział, powoli się ode mnie odsuwając.- Mogę?- Raz kozie śmierć pomyślałam, kiedy zorientowałam się, że siega do suwaka mojej sukienki. Kiwnęłam tylko głowę czując, że za chwilę przewróce się z nerwów. Poczułam jak chłodne dłonie, rozpinają moją sukienkę, a następnie zrzucają ją na ziemię. Nie spodobasz mu się. Nie miałam szansy się nawet zastanowić nad ucieczką, bo w tym momencie mężczyzna obrócił mnie w swoją stronę. Zobaczyłam jak jego wzrok ześlizguje się leniwie po moim ciele, zasłoniętym jedynie błękitną, koronkową bielizną. Nagle do mnie dotarło, jak bardzo bolą mnie nogi od szpilek, które założyłam. Nie miałam siły, ani na poniżenie ze strony Draco, ani na stanie przed nim w tych niewygodnych butach. I wtedy spojrzał mi prosto w oczy.
-Jesteś piękna -wyszeptał, a ja nie mogłam oderwać wzroku od jego błyszczących tęczówek. Nie dość, że potwornie bolały mnie nogi, to teraz także mój wstyd doszedł do głosu. Odsunęłam się od mężczyzny i szybko podeszłam do łóżka. Usiadłam na miękkiej pościeli i zaczęłam zdejmować buty. – Jak mogłaś pomyśleć, że mnie rozczarujesz? – Z powrotem podniosłam wzrok na mężczyznę.
-Łatwo ci mówić, to nie ty tu jesteś na wpół nagi.- Odpowiedziałam i sięgnęłam do drugiego buta. I wtedy usłyszałam szelest.- Co robisz?- Spytałam kiedy zobaczyłam, jak mężczyzna również ściąga swoje buty.
-Rozbieram się – rzucił tylko, po czym zaczął rozpinać koszulę. Moje serce wykonało koziołka, a mnie samej zaschło w gardle. Nie wierzę. To się nie dzieje naprawdę. Wsunełam się głębiej na łóżko, a po chwili obok mnie usiadł Draco.- Teraz lepiej ? – Sama już nie wiedziałam czy to, co się dzieje to wytwór mojej wyobraźni czy może rzeczywistość. Czy Draco Malfoy właśnie siedzi przy mnie w samych spodniach i patrzy się na mnie bez cienia kpiny? – Jesteś idealna – szepnął kiedy jego dłonie dotknęły mojej twarzy, by zaraz po tym jedna z nich powędrowała w dół mojego ciała, zachaczając o moją szyję, dekolt, biust, a następnie brzuch i biodra. Nie dając mi czasu na zastanowienie, przyciągnął mnie do siebie i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. W odpowiedzi zarzuciłam ręce na jego nagie barki, a on pochylił się kładąc mnie na zimnej pościeli. Powoli sunął dłońmi po moim ciele, wywołując przy tym u mnie przyjemne dreszcze ekscytacji. Jego słowa sprawiły, że moje dotychczasowe obawy odeszły w niepamięć. Teraz liczył się tylko on. On i jego usta. Oczy, które wpatrywały się we mnie. Zupełnie jakby czekał na moje pozwolenie, bojąc się ruszyć dalej. Ręce, które do tej pory badały strukturę jego pleców, przeniosłam gdzieś w jasne włosy jednocześnie przyciągając go do siebie. Miał takie miękkie usta. Takie ciepłe. Czułam od niego posmak alkoholu. Nic dziwnego biorąc pod uwagę fakt, że dalej trwał sylwester. Kiedy włożył rękę pod koronkowy materiał mojego stanika, jęknęłam. Po chwili oderwał się od moich ust i mogłam poczuć jego język na mojej szyi. Zaraz po tym jedną ręką sięgnął do mojej nogi, jednocześnie kładąc ją na swoim biodrze. Dopiero teraz dotarło do mnie, że nadal miał na sobie spodnie. Przesunęłam dłonie na jego barki i popchnęłam mężczyznę na plecy, by zaraz po tym wylądować na nim. Podekscytowana sunęłam ustami po jego klatce piersiowej, wywołując tym, raz za razem pomruk zadowolenia z jego strony. Kiedy dotarłam do jego podbrzusza, poczułam jak się spina.
-Hermiona- wychrypiał powodując narastanie ciepła w moim wnętrzu. Nie byłam w stanie odpowiedzieć, zamiast tego nadzwyczaj sprawnie rozpięłam jego dżinsy i szybko odrzuciłam je w ciemność. Przelotnie zerknęłam na niego jednocześnie powracając rękoma, tym razem do jego bokserek. Kiedy zobaczyłam, że jego oczy zamroczone są podnieceniem poczułam, że i ja jestem już na skraju wytrzymania. Właśnie powoli dojrzewała we mnie myśl, że pragnęłam tego od dłuższego czasu. Ściągając z niego bieliznę, przez materiał poczułam jego twardą męskość. Kolejny jęk, choć trudno mi było stwierdzić w tym momencie z czyjego gardła się wydobył. Patrzyłam mu w oczy kompletnie urzeczona. Głód, który malował się na jego twarzy, sprawił, że szybko powróciłam do rzeczywistości. Powoli przejechałam palcami po jego członku, w odpowiedzi słysząc jak Draco szepcze moje imię. Nie powiem, żebym miała szczególne doświadczenie w sprawach seksu, ale w tym momencie to się zupełnie nie liczyło. Podniecenie, które skumulowało się w moim wnętrzu, teraz kierowało moimi działaniami. Pochyliłam się i pokonałam językiem drogę, którą chwilę wcześniej przebyły moje palce. Zaraz poczułam też, jak na moich włosach zaciskają się męskie dłonie. Oparłam ręce na wewnętrznej stronie jego ud i palcami powoli zaczęłam drażnić jego jądra. Kiedy ucisk na mojej głowie nasilił się, przybliżyłam twarz do jego męskości, by po chwili wziąć ją w usta. Prawdę mówiąc nie do końca wiedziałam co robię, ale Draco jakby intuicyjnie wyszedł mi na przeciw. Jego dłonie zaciskające się na moich włosach, sterowały moimi ruchami, a ja językiem poznawałam powoli jego smak. Poczucie kontroli nad sytuacją tylko zwiększało moje podniecenie. Zaś ono sprawiło, że straciłam resztki kontroli nad swoim zachowaniem, tym samym powodując, że chwilę później delikatnie przygryzłam członka mężczyzny. Usłyszałam niski jęk, po czym silne ramiona pociągnęły mnie do góry, by zaraz przewrócić mnie na plecy. Role się odwróciły, kiedy poczułam jego ciepły oddech na moim brzuchu. Było mi tak dobrze. A moje usta, raz za razem opuszczały kolejne jęki. Zaraz po tym ręka, która do tej pory pieściła moje piersi zaczęła zjeżdzać niżej. Coraz niżej. Kiedy zachaczyła o materiał moich fig, wygięłam plecy nie mogąc już dłużej wytrzymać delikatnego dotyku. Chciałam więcej. A mężczyzna jakby czytając w moich myślach wsunął dłoń po cienki materiał moich majtek.
-Och, Draco- jęknęłam ponownie wyginając plecy. Już dłużej nie dam rady. Pomyślałam, kiedy mężczyzna oderwał usta od mojego ciała i pozbawił mnie kolejnej części garderoby. Teraz to on drażnił ustami moje podbrzusze, a ja zaciskałam palce na jego włosach. Kiedy podniósł się na chwilę, by zapewne pozbawić mnie stanika, wykorzystałam okazję i po raz kolejny przewróciłam go na plecy, jednak tym razem mężczyzna zdążył złapać moje nadgarstki i pociągnąć mnie za sobą. Uderzyłam o jego klatkę piersiową, by zaraz po tym zsunąć się powoli na dół obdarzając jego ciało kolejnymi pocałunkami. Usiadłam na nim okrakiem, po drodze zachaczając udem o jego męskość. Spojrzałam w jego zamglone oczy. Wyglądał niczym drapieżnik szykujący się do ataku. Oparłam dłonie o jego tors i już miałam się na niego nabić dając tym samym ujście ciepłu gnieżdzącemu się w moim brzuchu, kiedy mężczyzna uniósł się do pozycji siedzącej. Teraz patrzyliśmy sobie w oczy, a jego dłonie błądziły po moich plecach. W jednej chwili zostałam pozbawiona biustonosza, a zaraz po tym mężczyzna wszedł we mnie gwałtownym ruchem. Kiedy ja wygięłam się w tył oplatając jedynie męskie biodra swoimi nogami, on ponownie tej nocy przejął kontrolę, łapiąc mnie za pośladki i sterując intesywnością naszych ruchów. W odpowiedzi zarzuciłam mu ręce na szyję, a kiedy ponownie chciałam na niego spojrzeć, zobaczyłam jak przybliża głowę do mojego dekoltu by zaraz po tym zacisnąć wargi gdzieś na mojej piersi. O ile to w ogóle możliwe mój oddech przyspieszył jeszcze bardziej. Odgłos moich jęków mieszał się z odgłosem płytkich oddechów. Było mi tak dobrze. Gula podniecenia w moim brzuchu wreszcie zniknęła i wiedziałam, że jeszcze parę ruchów i będzie po wszystkim. Przycisnęłam się do mężczyzny i wpiłam usta w jego szyję, za co zostałam nagrodzona cichym mruknięciem.  Czując jak przygryza mój sutek, wbiłam paznokcie w jego plecy. Po chwili także jego dłonie mocniej zacisnęły się na moich pośladkach, przyspieszając nasze ruchy. Kiedy moje ciało zalała fala ciepła, odchyliłam głowę zatracając się w przyjemności. Po chwili poczułam, jak moje wnętrze wypełnia nasienie mężczyzny. Ponownie głośny jęk wydobył się z mojego gardła. Jakby w odpowiedzi poczułam jak dłonie z moich pośladków przesuwając się ku mojej twarzy, by chwilę później przybliżyć ją do twarzy blondyna. Nim na dobre odzyskałam dech w piersiach, Draco ponownie mi go odebrał składając na moich ustach pocałunek, a moje uchylone wargi odebrał jako zachęte do wsunięcia w nie języka. Zaraz po tym poczułam jak obydwoje opadamy na materac.
-Kocham cię- usłyszałam jego niski szept kiedy oderwał się od moich ust. Spojrzałam mu w oczy i zobaczyłam w nich coś, co przypominało czułość. Ześlizgnęłam się powoli z mężczyzny w dalszym ciągu nie odrywając od niego wzroku.
-Ja ciebie też- odpowiedziałam i przytuliłam się do jego szerokiej piersi, czując jak jego ręce błądzą po moich plecach, jednocześnie zamykając mnie w szczelnym uścisku.

2 komentarze: