wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział 3


Są takie momenty w życiu, które wszystko zmieniają. Odwracają nasze myślenie o 180 stopni. Są takie których żałujemy i takie, których nigdy byśmy nie zmienili mimo, że płakaliśmy po nich nocami.
Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży wiedziałam kto jest ojcem tego dziecka i wiedziałam też, że jako samotnej matce nie będzie mi łatwo. Nigdy nie poinformowałam go, że mamy dziecko. Nie dałam mu szansy się wykazać. Nie dałam mu tym samym szansy by mnie zranić. Wiedziałam, że fakt, iż jestem w ciąży nie sprawi, że obudzą się w nim ludzkie odruchy. Nie chciałam by mnie zostawił po raz drugi.
Mówią, że pierwszy raz powinien być wyjątkowy. Że trzeba go przemyśleć i być pewnym tego co się robi. Ja nie wiedziałam co robię, zapomniałam się na chwilę. Jednak nie mogę zaprzeczyć, że mój pierwszy raz był wyjątkowy, nie tylko dlatego, że uczestniczył w nim, jakby na to nie patrzeć, nietuzinkowy mężczyna, ale też dlatego, że została mi po nim pamiątka na resztę życia. Nina. Moja córka. Owoc jednorazowego zapomnienia. Najlepsze co mi się w życiu przytrafiło.
Kiedy zaszłam w ciąże nie wiedziałam jak to wytłumaczyć moim przyjaciołom. Jak im się przyznać kto jest ojcem tego dziecka. Najpierw były krzyki, potem łzy, a na koniec przeprosiny. Miałam w życiu dużo szczęścia. Szczęścia do ludzi. Do przyjaciół, którzy nigdy mnie nie opuścili. Pomagali mi w najtrudniejszych momentach. Dobrze, że przed porodem zdobyłam się na odwagę by im powiedzieć, kto jest ojcem mojego dziecka. Chociaż nawet gdybym tego nie zrobiła, to zaraz po jej zobaczeniu byliby pewni.
Moja córka bowiem wygląda tak jak jej tata. Wystarczy na nią raz spojrzeć. Ma długie, grube i bardzo jasne blond włosy a do tego szare, nieprzeniknione oczy. Na szczęście reszte odziedziczyła po mnie. Parę piegów, zadarty nosek i wiecznie uśmiechniętą buzię. Ale wystarczy, że zaśnie spokojnie, a widzę zamiast niej jej ojca.
Moja córka jest najpiękniejszym dzieckiem jakie kiedykolwiek widziałam.
Moja córka jest także bardzo mądra, co widać już w jej spojrzeniu, takim samym jak u jej taty.
Moja córka ma cztery lata i chodzi do przedszkola skąd odbiera ją jej opiekunka bądź ja jeśli uda mi się wcześniej wyjść z pracy.
Moja córka ma wszystko czego jej trzeba i wie, że dla niej zrobię wszystko. Zresztą wszyscy to wiedzą.
Moja córka jest równie nieprzewidywalna jak jej tata.
Jednak najważniejsze jest to, że jest moja. Tylko moja.
Nigdy nie powiadomiłam jej ojca o jej istnieniu, bo bałam się, że nas odrzuci. Wolę trwać przy naszej przygodzie jak przy wspaniałym śnie z którego nie będzie przykrej pobudki. Nie zniosłabym odtrącenia. Tego głupawego uśmiechu na jego twarzy. Nie zniosłabym złośliwych uwag z jego strony. Nie byłabym w stanie wysłuchać jak mówi ” dałaś zrobić sobie dzieciaka, to już twój problem. Nigdy dla mnie nic nie znaczyłaś i twoja córka też nigdy nic nie będzie dla mnie znaczyć.” Mogłam sobie wyobrazić jak to mówi. Mogłam nawet sobie wyobrazić jak oskarża mnie o to, że chcę wyłudzić od niego pieniądze.
Wolałam się nigdy nie dowiedzieć co mój niedoszły kochanek by zrobił. Wolę wspominać mój pierwszy raz jako idealny. Wolę nie dowiedzieć się, co człowiek z którym straciłam dziewictwo o mnie myśli. Byłam zbyt słaba by znieść odrzucenie. Moi przyjaciele mówili, że powinnam chociaż wysłać do niego list. Ale nie naciskali. A ja tak bardzo chciałam, żeby moja córka miała wszystko czego jej potrzeba. Jestem samotną matką i dla mojej córki zrobię wszystko. Ale wiem, że by móc być dla niej i matką i ojcem muszę być silna. Wiem też, że jeśli kiedyś ojciec Niny by się o wszystkim dowiedział i kazał mi iść do diabła to załamałabym się.
Ginny wierzyła, że razem z ojcem mojej córki moglibyśmy stworzyć rodzinę. Bo przecież dziecko na pewno poruszyłoby w nim jakieś ukryte struny. Sprawiłoby, że chciałby się ustatkować. Ustatkować ze mną. Ale ja wiem, że miałam 19 lat gdy Nina się urodziła. Musiałam szybko dorosnąć. Od prawie pięciu lat muszę myśleć za nas obie. Wiem, że gdybym mogła być z jej ojcem byłoby łatwiej. Że ona byłaby szczęśliwsza mając obydwoje rodziców.
Kiedy zabieram moją córkę na spotkania z moimi przyjaciółmi, tak jak w ten weekend, wszyscy zachowują się tak jakby nie wiedzieli kto jest jej ojcem. Albo jakby był nim jakiś odpowiedzialny, kochający mężczyna, który zginął w czasie wojny. Nie wiem z czego to wynika. Boją się tego co zrobiłam? Jest im za mnie wstyd? Czy może po prostu chcą mi wszystko ułatwić?
Spotykam się moimi przyjaciółmi na grilla. Rozmawiamy. Żartujemy. Przedstawiają mi jakiegoś mężczynę i wiem, że w duchu modlą się, żeby między nami zaiskrzyło. Chcą by ktoś się mną zajął. Pokochał mnie i Ninę. Ja wiem, że mężczyna mający 23 lata niekoniecznie mysli o ustatkowaniu się. Nie chce wiązać się z samotną matką.
Kiedy patrzę w oczy mojej córki, widzę oczy jej ojca chwilę przed tym jak zatopiłam się w jego ustach. Kiedy ją przytulam, czuję ciepło jego ciała. Kiedy zasypia, marzę by zobaczyć jej ojca gdy zasypia przy moim boku. Kiedy patrzę na moją córkę widzę nie tylko najjaśniejszy punkt w moim życiu. Widze też niespełnione marzenie. Marzenie o miłości.
Kiedy moi przyjaciele namawiali mnie bym powiadomiła ojca Niny o jej istnieniu, wcale nie najbardziej przerażała mnie wizja odrzucenia. I nie wizja mnie zgnojonej przez niego. To co najbardziej mnie przerażało to właśnie wizja tego, że ojciec Niny obudzi w sobie rodzicielskie odruchy. Byłam przerażona myślą o tym, że Draco Malfoy mógłby zabrać mi córkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz