wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział 31


Nobody said it was easy
Oh, it’s such a shame for us to part
Nobody said it was easy
No one ever said it would be so hard
-”The Scientist” Coldplay
Poczułam jak kanapa po mojej prawej stronie, ugina się pod ciężarem mężczyzny.
-O czym chciałaś porozmawiać? – Spojrzałam na niego i próbowałam odnaleźć odpowiedź na dręczące mnie pytania, w stalowych tęczówkach. Jednak jak to w życiu bywa, musiałam sama zmagać się ze swoimi problemami, bo tęczówki mężczyzny nie niosły ze sobą żadnych podpowiedzi.
-O nas -wydusiłam z siebie w końcu.- O tym, że nie wiem czego oczekujesz ode mnie, za to wiem, że Nina potrzebuje, abyś poświęcał jej całą swoją uwagę.- Nie byłam do końca pewna czy to co mówię ma jakiś większy sens, czy Draco coś z tego zrozumie.
-A tego nie robię?- Przysunął się do mnie i poczułam delikatną woń jego perfum. Może niepotrzebnie wszystko komplikuję?
-Właściwie to teraz już tak, ale wcześniej uważała, że wolisz spędzać czas ze mną- mruknęłam czując jak robi mi się coraz bardziej gorąco.
-Wydaje mi się, że wspominałaś o tym jakiś czas temu, więc nie wiem w czym problem- albo mi się zdawało, albo w jego głosie wyczuwałam nutę irytacji.
-Tak i teraz poświęcasz cały czas jej…- zawiesiłam głos nie wiedząc co powinnam powiedzieć. Czułam się skrajnie głupio opowiadając o swoich uczuciach, z których nie byłam dumna.
-Czyżbyś była zazdrosna?- Uniósł brew, teraz wyraźnie rozbawiony i położył ręce na moich biodrach, delikatnie przyciągając mnie w swoją stronę.
-Odrobinę, ale wiem, że tak powinno być, przynajmniej dopóki Nina się do ciebie w pełni nie przyzwyczai.- Dotknęłam jego ramienia i na nim skupiłam też swój wzrok. Będzie mi tego brakowało.
-Do czego zmierzasz? -Chciałam uciec od jego nieprzeniknionego spojrzenia, ale w tym momencie Draco uniósł mój podbródek i teraz patrzył mi prosto w oczy.
-Do tego, że może się pospieszyliśmy- na chwilę wstrzymałam oddech zastanawiając się, jak on to odbierze.
-Pospieszyliśmy? Wydawało mi się, że jesteśmy na dobrej drodze do stworzenia rodziny, tak jak chciałaś- ostatnie słowa sprawiły, że poczułam lekki ból w okolicy serca.
-Jak ja chciałam?- Mój głos odmawiał mi posłuszeństwa, w wyniku czego właściwie wypiszczałam to pytanie.
-Też tego chciałem odkąd się dowiedziałem, że mamy dziecko. Przecież sam ci to zaproponowałem- ból w mojej klatce piersiowej nieznacznie się nasilił, utrudniając mi oddychanie.
-Zaproponowałeś mi związek, który z rodziną miał niewiele wspólnego- mruknęłam błagając w myślach by ziemia pode mną się rozstąpiła i by mężczyzna przestał mnie w końcu mrozić swoim spojrzeniem.
-Chciałem wziąć odpowiedzialność za ciebie i naszą córkę, co w tym złego?- Wydawał się coraz bardziej zirytowany. A to mi wcale nie pomagało.
-Nic Draco, absolutnie nic- szepnęłam, ostatkiem sił powstrzymując łzy, które napływały mi do oczu. Czułam się zupełnie bezsilna i nie wiedziałam jak sobie z tym poradzić.
-No to o co chodzi?- Poczułam jak jedna z jego dłoni przesuwa się na mój brzuch i ponownie zabrakło mi tchu.
-Co do mnie czujesz? -Przerwałam ciszę, która na chwilę zaległa w pomieszczeniu. Nie wiem czy dowiedzenie się tego miało w tym momencie jakiś większy sens.
-Kocham cię- dopiero po ciepłym oddechu, który poczułam na swoich wargach, zorientowałam się, że w międzyczasie mężczyzna przysunął się do mnie.
-A kochałbyś mnie gdybyśmy nie mieli córki? -Moje serce przyspieszyło swój rytm, a bliskość blondyna utrudniała mi myślenie. Sama zastanawiałam się nad tym od dawna. I nie umiałam znaleźć odpowiedzi na pytanie, czy gdybym nie widziała jak świetnym ojcem potrafi być Draco, to czy bym go pokochała.
-Nie wiem…- zawiesił na chwilę głos wpatrując się we mnie.- Nie wiem czy wtedy mielibyśmy szansę lepiej się poznać. Prawdę mówiąc na początku skrajnie mnie irytowałaś, miałem w głowie jeszcze twój obraz z czasów szkolnych. Wiecznie idealnej, podejmującej dobre decyzje, podczas gdy…-Zatrzymał się na chwilę by nabrać powietrza, po czym odwrócił twarz w stronę okna.- Ja podejmowałem same złe.- Dotknęłam jego policzka chcąc by znów na mnie spojrzał.
-Wiesz, czasami sobie myślę, że lepiej by było gdybyśmy nie zaczynali od końca- już tylko milimetry dzieliły mnie od jego ust.
-To znaczy?- Wiedziałam, że za chwilę ta odległość między nami zniknie i wcale się nie broniłam, kiedy w końcu poczułam jego ciepłe wargi na swoich. Zaraz też mężczyzna popchnął mnie na poduszki, które za mną leżały, a po chwili przykrył mnie swoim ciałem.Czyżby znowu zamierzał użyć swojego złotego środka na wszystkie problemy świata?
-Draco, proszę- szepnęłam delikatnie odpychając go od siebie.- Może gdybyśmy najpierw się lepiej poznali, potem stworzyli związek, wzięli ślub i dopiero mieli dzieci byłoby inaczej.- W dalszym ciągu mężczyzna leżał na mnie, jednak teraz jedną ręką opierał się o kanapę i przyglądał mi się z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-Do czego zmierzasz? -Wyczułam w jego tonie nutę zdenerwowania, więc szybko zatopiłam ręce w jego włosach, by zaraz zjechać na jego kark i kreślić palcami ślady na gładkiej skórze licząc, że to go uspokoi.
-Wtedy może mogłabym się tobą nacieszyć- mój głos ponownie tego wieczora był o oktawę za wysoki.
-Teraz nie możemy się sobą nacieszyć? -Mówiąc to skierował się w stronę mojego dekoltu.
-Nie o to mi chodziło- burknęłam zła, że nie mogę dokończyć tej rozmowy. Czy on naprawdę myśli tylko o jednym? Czy tylko próbuje uciec?
-Chcesz, żebyśmy się rozstali, prawda?- Położył głowę na mojej piersi i przez chwilę skojarzył mi się z małym chłopcem, szukającym pociechy u swojej mamy.
-W pewnym sensie… Możemy spróbować za rok, ale teraz powinieneś poświęcić się Ninie- przejechałam palcami po jego jasnych włosach.
-Przecież to robię- nie widziałam jego twarzy, ale ton wskazywał na to, że jest teraz niczym pięciolatek, któremu ktoś zabrał zabawki.
-Nie Draco, jesteś świetnym ojcem pod warunkiem, że w ogóle jesteś. Proponowałam ci, żebyś się tutaj wprowadził…- Zrobiłam to jakiś miesiąc temu i do tej pory pamiętałam rozczarowanie jakie przyszło, gdy usłyszałam jego odpowiedź.
-Co złego jest w tym, że wolę mieszkać w swoim domu? -Na wskroś zły ton, przerwał mój monolog.
-Nie przerywaj mi. Nie o to chodzi, że wolisz mieszkać w swoim domu, chodzi o to, że potrzebujesz wolności. Ja i Nina jesteśmy dobre raz na jakiś czas, a kiedy się zmęczysz wiesz, że możesz zawsze wyjść. Tylko, że bycie rodzicem to nie jest zajęcie na pół etatu, zresztą tak samo jak bycie w związku. I wiem, że minęło zbyt mało czasu byś mógł się przyzwyczaić do tej sytuacji, dlatego nie protestuję kiedy mówisz, że zamiast spędzić z nami sobotę wolisz spotkać się z kolegami.- Byłam pewna, że słyszy jak głośno wali mi serce kiedy to mówiłam. Choć pewnie kiedyś będę się śmiać wspominając tę sytuację. Hermiona-Wiem-To-Wszystko-Granger dała kosza Draco-Jestem-Boski-Malfoy’owi.
-Uprzedzałem, że nie jestem stworzony do związków- kiedy jego ręka zaczęła kreślić szlaki na mojej piersi, przez krótką chwilę miałam ochotę się roześmiać. Zupełnie jakby był małym chłopcem, który za wszelką cenę pragnie bliskości.
-Wiem, dlatego chcę zwrócić ci wolność. Kocham cię Draco- tym razem nie mogłam powstrzymać łez, które powoli spływały mi po policzkach. -Wiem, że to za dużo jak na jeden raz, a nigdy nie chciałabym cię unieszczęśliwić.
-To znaczy, że mam odejść? -Podniósł głowę i spojrzał mi prosto w oczy. Czy miał odejść? Czy umiałabym pozwolić mu raz na zawsze zniknąć z mojego życia?
-Nie, to znaczy, że chcę byś dalej robił to, co robisz. Czytał Ninie bajki na dobranoc, bawił się z nią na śniegu czy tańczył w wieczór sylwestrowy.
-Czyli pozwolisz mi się z nią spotykać?- Kiedy na jego twarzy pojawiło się zdziwienie, przesunęłam tylko dłonie na jego policzki i przyciągnęłam go do siebie, składając pocałunek na jego ustach.
-Oczywiście, mówiłam ci to już w święta. Cokolwiek jest między nami, nie chcę by to odbiło się na naszej córce.
-Czyli zwyczajnie jestem niedojrzały?- Nie byłam do końca pewna czy to pytanie, czy może stwierdzenie. Jedno czego byłam pewna to to, że mężczyzna okazał się o wiele dojrzalszy niż myślałam.
-To znaczy, że za dużo chciałeś na siebie wziąć. Najpierw poradź sobie z jednym, a potem może porozmawiamy o drugim- westchnęłam. Wiedziałam, że podjęłam dobrą decyzję. Teraz i tak nie było odwrotu.
-O drugim czyli o nas? -Powrócił do poprzedniej pozycji i znowu przytulał się do mnie.
-Jeśli będziesz chciał…- W duszy modliłam się by chciał. Od dawna tak bardzo nie pragnęłam niczyjej bliskości, a teraz miałam ją na wyciągnięcie ręki i dobrowolnie z niej rezygnowałam.
-Wiesz, ten kto powiedział, że jesteś najmądrzejszą czarownicą naszej epoki miał rację- muszę przyznać, że uśmiechnęłam się na te słowa.
-Dziękuję- szepnęłam, wracając palcami do jego włosów.
-Kocham cię i chcę, żebyś wiedziała, że w razie czego będę obok- jego oddech na mojej skórze sprawił, że przeszły mnie przyjemne dreszcze.
-Ja też cię kocham. I zawsze będę- zamknęłam oczy i pozwoliłam sobie cieszyć się tą chwilą przyjemności.

2 komentarze:

  1. Nie wiem czy kiedykolwiek przeczytasz ten komentarz,ale chce, żebyś wiedziała, że twoj blog jest niesamowity.Bardzo rzadko pisze komentarze pod blogami,ale tak bardzo mnie zasmuciło to,że pod tak świetnym blogiem nie ma komentarzy,że aż nie mogłam się powstrzymać.Wiem,że moja wypowiedź nie jest jakaś bardzo inteligentna ani nic w tym rodzaju,ale mam nadzieję,że jeśli Ty,autorka tego bloga czytasz ten komentarz,to chce żebyś wiedziała,że jesteś swietna.Przepraszam,że z anonima :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podpisuję się rękami i nogami pod komentarzem wyżej ;)

    OdpowiedzUsuń