Rozdział 19


I don’t want hold you if you want to go,
I’m not going to make you feel love if you don’t
I would rather learn what it feels like to burn
than feel nothing at all

-„One grain of sand” Ron Pope

Zamknęłam drzwi za mężczyzną, ale nie ruszyłam się z miejsca. Wreszcie nadszedł ten dzień. Czy raczej noc. Noc w trakcie której miałam się dowiedzieć jak będzie wyglądało moje dalsze życie. Czy Draco Malfoy postanowi być ojcem? I jaką cenę będę musiała zapłacić za jego decyzję?
-Hermiona?- Usłyszałam za sobą niski głos, który spowodował, że po plecach przeszły mnie dreszcze.
-Zamyśliłam się- odpowiedziałam odwracając się w jego stronę. Stał przede mną i choć panowała kompletna ciemność, widziałam jak jego stalowo-szare oczy wpatrują się we mnie. Tym razem jednak nie poczułam przeszywającego mnie zimna.
-Może usiadziemy?- Po chwili podszedł do mnie i ku mojemu zaskoczeniu złapał moją dłoń. Ciepło, które narodziło się w mojej ręce, po chwili zaczęło rozchodzić się po całym ciele.
-Co robisz?- Spytałam poddenerwowana. Ciepło zaczęło napływać mi do twarzy i poczułam jak policzki zaczynają mnie piec. Całe szczęście, że było zbyt ciemno, by mógł to zauważyć.
-Chodź- powiedziawszy to pociągnął mnie za rękę i skierował się w stronę salonu. Poddałam się mu. Po chwili siedziałam już na kanapie, a mężczyzna usiadł obok mnie dalej trzymając moją dłoń w swojej.
-Myślałem o tym, co mi powiedziałaś- patrzył mi prosto w oczy, a ja czułam jak moje serce przyspiesza. Chyba powinnam coś odpowiedzieć.
-Przepraszam…-to było jedyne słowo jakie byłam w stanie z siebie wydusić w tym momencie.
-Słucham?- Mocniej ścisnął moją dłoń. Co dało mi do myślenia. Widocznie nie tylko ja byłam zestresowana całą tą sytuacją.
-Przepraszam za to w jaki sposób przekazałam ci tę wiadomość -poczułam się głupio. Odwróciłam wzrok, a moje poczucie winy zaczęło zaciskać się gdzieś na wysokości serca, by chwilę póżniej ścisnąć także moje gardło.
-Tę wiadomość?- Draco wydawał się rozbawiony. Wiedziałam co teraz się wydarzy. Zacznie się ze mnie nabijać. Uprzedzając fakty szybko zabrałam swoją rękę.
-Może zrobię herbatę?- Postanowiłam zmienić temat. Jeśli teraz zacznie się ze mnie nabijać to wiem, że mnie zdenerwuje. A jeśli mnie zdenerwuje to nigdy nie dokończymy tej rozmowy. Szybko podniosłam się z kanapy i zanim zdążył zaprotestować, ruszyłam w stronę kuchni. Zdążyłam wyjąć dwa kubki i zaleć herbatę wrzątkiem, kiedy usłyszałam jego kroki.
-Jak to sobie wyobrażasz?- Postronnemu obserwatorowi te słowa mogą wydać się nic nieznaczące. Ale ja w jednej chwili poczułam obezwładniający strach. Poczułam jak całą mnie zalewa rozpacz, bo wiedziałam jak TO sobie wyobrażałam przez pięć lat. I wiedziałam, że prędzej zapadnę się pod ziemię niż podziele się z nim tą informacją.
-Co?- Spytałam obracjąc się nerwowo. Zbyt nerwowo. W dodatku na tyle, by potrącić jeden z kubków- Cholera!-krzyknęłam kiedy gorący napój wylał się na mnie, jednocześnie parząc mi rękę.
-Daj to- powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu i zanim się zorientowałam podniósł z powrotem kubek po czym złapał moją rękę i wsadził ją pod zimną wodę. -W porządku?
-Tak, dzięki-odpowiedziałam zakręcając po chwili kurek. Wytarłam się szybko ścierką, która leżała na blacie i odsunełam od mężczyzny.
-Więc, jak sobie to wszystko wyobrażasz?- Po chwili ponowił pytanie.
-Ja…Nie wiem- wyjąkałam czym, ku mojemu zdziwieniu, nie wywołałam grymasu znudzenia na jego twarzy.
-To dlaczego mi o tym powiedziałaś?- Jego pytanie zbiło mnie z tropu. Jak to dlaczego?
-Pomyślałam, że powinieneś wiedzieć- szepnęłam w odpowiedzi.
-I tak nagle naszła cię taka myśl po paru latach?- Nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy. Nie lubiłam przyznawać się do błędów, o ile już jakieś popełniłam. Jednak on miał rację. Powinnam była mu od razu powiedzieć, albo zachować tę wiadomość dla siebie.
-Wiem, że źle to wszystko wyszło…-zawiesiłam głos czekając na jego reakcję, jednak gdy nie usłyszałam odpowiedzi postanowiłam ciągnąć dalej.- Ale, mam nadzieję, że dobrze zrobiłam. Chyba przyznasz mi rację, że w tym przypadku lepiej póżno niż wcale?- Nieśmiało podniosłam na niego wzrok. Dlaczego tak trudno wyczytać choćby jedną emocję z jego twarzy?
-Nie wiem…- przestałam na chwilę oddychać, czekając na dalszy ciąg- zrozum, ja miałem już ułożone życie. Wiedziałem jak będzie wyglądał każdy mój dzień, wiedziałem co może się zdarzyć. Aż nagle pojawiłaś się ty ze swoją wiadomością -poczułam jak moje ciśnienie się podnosi, a wraz z nim także zdenerwowanie.
-Ułożone życie? Tak nazywasz podrywanie w barze nieznanych kobiet?- Prychnęłam.
-Jakbyś nie zauważyła, zamierzałem się oświadczyć- odpowiedział stanowczo, a jego spojrzenie stało się zimne.
-Zamierzałeś? To znaczy, że się nie oświadczyłeś?- Wiem, że może ta kwestia nie była w tym momencie najważniejsza, ale nie mogłam się powstrzymać. Musiałam wiedzieć na czym stoję.
-Nie -po raz pierwszy to on odwrócił wzrok. A ja poczułam palącą mnie ciekawość.
-W takim razie co z Francescą?- Wypaliłam zanim zdążyłam to przemyśleć. Głupia! Trzeba było ugryżć się w język…
-Rozstaliśmy się- jego spokojny ton głosu zaskoczył mnie, jednocześnie na nowo wzbudzając poczucie winy. Wpatrywałam się w niego jakby szukając odpowiedzi czy może jakiejś wskazówki. Czy było mu żal z tego powodu?
-Przepraszam, że wszystko zniszczyłam- powiedziałam wpatrując się w jego twarz. Chciałam, by na mnie spojrzał. By okazał jakieś uczucie. Chociażby najmniejsze.
-Nieważne, nie o tym chciałem rozmawiać- podniósł na mnie wzrok, ale próżno w nim było szukać jakiejkolwiek emocji. W końcu był Malfoy’em a oni chyba rodzą się z nerwami ze stali i mrożącym spojrzeniem.
-Draco…-zaczęłam. W końcu to ja naważyłam piwa i teraz powinnam je wypić, czy raczej po prostu zebrać się w sobie i powiedzieć coś sensownego- ja naprawdę nie wiem jak to wszystko sobie wyobrażam. Ale musiałam ci w końcu powiedzieć, to byłoby nie fair ani w stosunku do ciebie ani do Niny gdybyście nie dowiedzieli się prawdy.
-Powiedziałaś jej?- Jego wzrok wbijał się we mnie z taką intensywnością, że na chwilę straciłam kontakt z rzeczywistością.
-Mniej więcej- odpowiedziałam po dłuższej chwili. Co dziwne wywołałam tym uśmiech na jego twarzy.
-Chcesz, żebym ją poznał?- Czy chcę? To dobre pytanie.
-A chcesz ją poznać?- Zanim odpowiem na jego pytanie muszę dowiedzieć się co myśli.
-To ty jesteś jej matką- nie ukrywam, że poczułam satysfakcję kiedy usłyszałam te słowa. Po raz pierwszy w życiu to ja miałam nad nim przewagę.
-Ale decyzja należy do ciebie, skoro ci powiedziałam że jesteś…- przełknęłam ślinę, jednak postanowiłam kontynuować- że jesteś jej ojcem to liczyłam się z możliwością, że będziesz chciał ją poznać.
-To… miło z twojej strony -położył dłoń na moim policzku. Wzięłam głęboki wdech. Jednak on dalej wpatrywał się we mnie. Zapadła głuch cisza. Miałam wrażenie, że jeszcze chwila i oboje będziemy mogli usłyszeć nerwowe bicie mojego serca.
-Co robisz?- Spytałam drżącym od emocji głosem.
-Szukam odpowiedzi -w dalszym ciągu nie odrywał ode mnie wzroku.
-Odpowiedzi na co?- Jego oczy nic nie mówiły. Jak zwykle się maskował. A ja byłam już zmęczona. Zmęczona jego ciągłym udawaniem i ukrywaniem emocji.
-Na pytanie czego ode mnie oczekujesz?- Czy on naprawdę pyta mnie o zdanie? Chyba po raz pierwszy poczułam się dla niego ważna. Jeszcze siedem lat temu zmieszałby mnie z błotem, a parę miesięcy temu po prostu zignorował, a dziś po raz pierwszy pyta mnie o opinię. Ta myśl spowodowała, że się uśmiechnęłam.
-Mówiłam ci, że nie wiem- poczułam jak kciukiem zaczyna pieścić mój policzek. Ten moment wydawał się idealny. Tak bliski moim marzeniom.
-Dlatego szukam odpowiedzi w twoich oczach, a nie ustach- zamknęłam oczy i poczułam jak jego palce przesuwają się w stronę moich warg. Słyszałam jego cichy oddech. Czułam coraz szybsze bicie mojego serca.
Piękny sen czy może koszmar?
Po chwili otworzyłam oczy.
-A ty czego chcesz?- Wyszeptałam prosto w jego dłoń. Przybliżył do mnie swoją twarz.
-Chciałbym mieć jasną sytuację- odsunął swoje palce i zaczął szeptać prosto w moje wargi- chcę, by córka nadała mojemu życiu sens- ciepło na moich ustach sprawiało mi przyjemność. Niewyobrażalną przyjemność.- Nie wiem tylko czy wystarczy jak będę pojawiał się w jej życiu raz na jakiś czas czy chcesz bym tu był.
-Tu był?- Ledwo zdołałam zadać pytanie czy może po prostu powtórzyłam jego ostatnie słowa. Uczucie na moich wargach odbierało mi zdolność myślenia.
-Pytam czy chcesz być ze mną?- O ile to możliwe jego wargi były jeszcze bliżej moich. Nie byłam w stanie stworzyć jednego sensownego zdania. A jego bliskość wcale mi nie pomagała.
-Mówisz poważnie?- Nie wiem ile czasu minęło zanim udało mi się wykrzesać z siebie to pytanie.
-To zależy od twojej odpowiedzi- nie wiedziałam kiedy uchyliłam wargi. Ale poczułam jego ciepły oddech w swoich ustach. Nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić. A jeśli coś popsuję?
-Ja…Czy to znaczy, że chciałbyś stworzyć ze mną rodzinę?- Nie mogłam uwierzyć, że zadaję mu to pytanie. Choć bardziej niesamowity wydawał mi się fakt, że kiedy je usłyszał nie uciekł z krzykiem albo się nie roześmiał.
-Zawsze chciałem by moje dziecko miało szczęśliwą rodzinę- nasze wargi zaczęły się ze sobą stykać, a mój oddech przyspieszył. Nie mogłam oderwać wzroku od jego oczu. Jeszcze chwila i stracę kontakt z rzeczywistością.
-Szczęśliwą rodzinę- powtórzyłam jego słowa i wbrew szczerym chęciom zaczęłam odpływać. Zatracać się w przyjemności, kiedy błękit jego oczu mnie pochłaniał.
-Tak…możemy zamieszkać razem, Nina będzie miała moje nazwisko, będziemy rodziną- ku mojemu zdziwieniu jego słowa ostudziły mój zapał. Nie na to czekałam te wszystkie lata.
-Mam tylko jedno pytanie- powiedziałam odsuwając się od niego. Co wywołało na jego twarzy, po raz pierwszy tej nocy, tak jasną emocję. Zaskoczenie.
-To znaczy?- Jego niski szept sprowokał kolejny tej nocy dreszcz, który powoli rozchodził się po moim ciele.
-Nie kochasz mnie, prawda?- Spytałam, czy może bardziej stwierdziłam fakt.
-Co to ma do rzeczy?- Jego dłoń powędrowała na moje ramię, a ja poczułam jak wszystkie moje mięśnie się spinają.
-Dużo. Bo na tym opiera się rodzina- położyłam dłoń na kuchennym blacie. Chyba nigdy w życiu tak szybko nie odzyskałam kontroli nad sytuacją, a w tym przypadku także nad swoim życiem.
-Rodzina to nie tylko uczucie- jego spojrzenie stawało się coraz chłodniejsze.
-Nie, Draco. Dla mnie rodzina opiera się na uczuciu, a ty mnie nie kochasz -wciągnęłam głęboko powietrze myśląc o tym, co za chwilę powiem.- Wiem o tym-moja dłoń mocniej zacisnęła się na blacie. Tak samo jak jego dłoń na moim ramieniu.
-To po co zadałaś mi to pytanie?- Jeszcze chwila i jego spojrzenie mogłoby mnie zamrozić.
-To właściwie było stwierdznie- odpowiedziałam, patrząc tym razem na swoją rękę.
-To jak brzmi pytanie?- W dalszym ciągu nie miałam siły na niego spojrzeć. Musiałam się zebrać, żeby zadać mu pytanie od którego wszystko zależało.
-Czy będziesz w stanie kiedyś mnie pokochać? -Aż dziwne, że nie zadrżał mi głos. Za to silne bicie mojego serca czułam nawet w trzęsących się kolanach.
-Nie wiem- ku mojemu rozczarowaniu jego odpowiedż nie wywołała bólu. Prawdę mówiąc, nic nie poczułam. Liczyłam na trochę więcej emocji.
-To dlaczego mówisz o szczęśliwej rodzinie?- Nie mogłam oderwać wzroku od blatu kuchennego. Jakby był najbardziej interesującą rzeczą na świecie. A może po prostu moim wybawieniem.
-Bo chcę wiedzieć czy chcesz być ze mną? Stworzyć TĘ rodzinę ze mną, o ile potrafisz zaakceptować fakt, że nie wiem czy będę w stanie kiedykolwiek się w tobie zakochać.- Podniosłam w końcu na niego zmieszane spojrzenie.
-Draco, ja…- nie byłam pewna jak skończyć to zdanie. Miałam wrażenie, że wszystkie moje myśli są splątane, że nie mogę poznać żadnej z nich. Że on w końcu odejdzie, bo osoba której zaproponował „bycie rodziną” nie jest w stanie wykrzesać z siebie chociaż jednego zdania. Jednak w tym momencie zrobił to, czego najmniej się spodziewałam. Zanim zdążyłam chociażby mrugnąć czy pomyśleć, jego wargi przywarły do moich. Czułam miękkość jego ust kiedy rozchylał moje. Czułam jego ciepły oddech kiedy pogłębił pocałunek. Czułam jego dłonie w moich włosach.
Nie spodziewałam się, że mnie pocałuje. A już na pewno nie, że zrobi to tak zachłannie. Nie był dla mnie jednak zaskoczeniem fakt, że podobał mi się sposób w jaki mnie całował. Ani to, że jego zapach powodował szybsze bicie mojego serca, a jego język sprawił, że straciłam jakąkolwiek zdolność myślenia. Nie miałam pojęcia ile to trwało, kiedy nagle otworzyłam oczy. Zobaczyłam z bliska jego twarz. Każdą rysę malującą się na idealnej skórze.  Zamknięte powieki i opadające na nie pojedyncze platynowe włosy. Widziałam z jakim zapałem wpija się w moje wargi.  I wtedy zaskoczył mnie impuls. Impuls, który mi podpowiadał, że odpowiedź na jego pytanie znałam już od dawna. Ostatni raz zatoczyłam językiem wokół jego języka. Chciałam zapamiętać jego smak. Po chwili delikatnie zaczęłam się odsuwać od niego, jednocześnie po raz ostatni muskając jego usta. Czułam, że próbuje mnie do siebie z powrotem przyciągnąć, jednak tym razem stanowczo odepchnęłam go od siebie. Zapanowała między nami cisza podczas której próbowałam uspokoić swój oddech. Zrobiłam krok w tył, by móc ochłonąć.
-Nie- powiedziałam i po raz pierwszy spojrzałam w jego zimne oczy z pewnością- nie chcę być z tobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz