Rozdział 6


„Dlaczego ludzie zabijają? Odbierają innym szansę na zmianę, na poznanie czy odkrycie nowych rzeczy? Co daje im poczucie, że mają prawo przerwać czyjeś szczęście, odebrać wolność?” -Zawsze mnie to zastanawia kiedy przeglądam papiery dotyczące morderstwa. Zawsze też to mi uświadamia, że czasem muszę się przełamać, zaryzykować. Bo kto wie czy będzie jakieś jutro. Kto mnie zapewni,że kiedyś będę miała odwagę odmienić swoje życie, jeśli dziś jestem przerażona?

Czasem zastanawiam się jak potoczyłoby się moje życie gdybym wtedy po walce nie wróciła do zamku. Nie spotkała Malfoy’a. Nie urodziła córki. Jak jedna decyzja potrafi odmienić zupełnie czyjś los. Jak to by było żyć innym życiem? Czasem tworzę takie scenariusze w mojej głowie. Zresztą robię to odkąd miałam pięć lat. I zawsze w tych wyobrażeniach jestem inna niż w rzeczywistości. Odważna, pewna siebie, silna, w pełni szczęśliwa i usatysfakcjonowana . Przede wszystkim jednak prowadzę ciekawe życie, bo moje prawdziwe do najfajniejszych niestety nie należy. Jestem samotną, młodą matką. Codziennie odprowadzam córkę do przedszkola, by zaraz potem przenieść się do Ministerstwa Magii i na każdym rogu spotykać znajome twarze. Rutyna.
-Nie przeszkadzam?- Z rozmyślań wyrwał mnie męski głos.
-Nie skądże, wejdż- odpowiedziałam, kiedy zorientowałam się, że w drzwiach mojego gabinetu stoi mój szef.
-Skończyłaś już?- Spytał mnie blondyn zerkając na akta które trzymałam na kolanach.
-Tak, została mi już tylko papierkowa robota-uśmiechnęłam się.
-Pospiesz się, bo musisz jeszcze wrócić do domu i się spakować.
-Spakować?- „o czym on do cholery mówi? chce mnie zwolnić?przenieść gdzieś?”
-Tak, w jakiejś wiosce niedaleko Glasgow miało miejsce zabójstwo więc musimy tam jechać.
-Jechać? Chyba teleportować. Poza tym ja nie mogę nigdzie wyjechać-zaczęłam się denerwować, no bo co ja zrobię z Niną? Zabiorę ze sobą?
-Musimy jechać samochodem, żeby nie wzbudzać podejrzeń i móc spokojnie rozejrzeć się wśród mugoli. Przez te ostatnie afery z nadużyciami magii i wymazywaniem pamięci musimy na jakiś czas zaprzestać teleportacji do miejsc publicznych. Podrzuć psa sąsiadom, spakuj się bo o 20 po ciebie podjadę- Malfoy po mnie PODJEDZIE?!CZY ON MA PRAWO JAZDY? To chyba jakieś żarty! Chociaż bardziej zastanawia mnie wspomniany przez niego pies
-Eee…o jakim psie mówisz? I skąd ty niby umiesz prowadzić samochód?- Spytałam
-Umiem wiele rzeczy-mężczyzna uśmiechnął się złośliwie- i mówię o twoim psie, bo niby o jakim.
-Ja mam psa?- Zapytałam nad wyraz inteligentnie, ale właściwie nic nie rozumiałam.
-No a niby dlaczego nie możesz jechać, nie zabierasz pracy do domu? Bo że faceta nie masz to już się zorientowałem-Blondyn zrobił krok w moją stronę, a mnie zakręciło się odrobinę w głowie.
-Nie mam pojęcia skąd sobie wykombinowałeś tego psa, ale mogę ci obiecać, że nie posiadam żadnego zwierzęcia. Czasem jedynie moją kuchnie nawiedzają mrówki.
-Mrówki? To bardzo interesujące Granger, ale lepiej zajmij się robotą, bo jak już wspomniałem jesteśmy umówieni na wieczór- mężczyzna rzucił mi jeszcze rozbawione spojrzenie po czym odwrócił się na pięcie i zaczął iśc w kierunku wyjścia. O MÓJ BOŻE! ON MA CHYBA NAJSEKSOWNIEJSZY TYŁEK JAKI W ŻYCIU WIDZIAŁAM!!
-A i Granger…-odwrócił się jeszcze raz w moją stronę-nie zabieraj obcasów, bo jak już wspominałem jedziemy na wieś a ja nie będę się tobą zajmował kiedy złamiesz nogę.
-Nie liczyłam na to-powiedziałam to uśmiechając się złośliwie
-To dobrze. W takim razie widzimy się o 20 pod twoim domem-odpwiedział po czym szybkim krokiem opuścił pokój.
Chwila, skąd on właściwie zna mój adres?! I dlaczego myślę o jego tyłku??? Matko jedyna, czy ja wspominałam coś o rutynie? Przy Malfoy’u na pewno mi nie grozi.

Szybko zakończyłam pisanie raportu i teleportowałam się do domu.
-Już wróciłaś?-  powitała mnie opiekunka Niny.
-Tak, jestem wcześniej, bo mam do ciebie prośbę-odpowiedziałam
-Słucham.
-Czy Nina mogłaby spędzić parę dni u ciebie? Wiem, że wyskakuję z tym znienacka ale dziś się dowiedziałam, że wyjeżdzam na taką delegację i nie mam co z nią zrobić-co ja zrobię jak ona mi odmówi?
-Jasne, kochana. O nic się nie martw, zajmę się Niną a ty się lepiej pakuj- kobieta uśmiechnęła się do mnie dobrotliwie
-Bardzo ci dziękuję -powiedziałam rzucając się jej na szyję. Chwilę później już byłam na górze i wyciągałam walizkę. Jednak bardziej niż ubranie przejmowałam się faktem, że Draco może wejść do mojego domu i zobaczyć Ninę. Co mu odpowiem jak się spyta czyje to dziecko???
Dobra, lepiej przestanę się martwić na zapas. Bo niby po co Malfoy miałby przestępować próg mojego domu?

Wyciągnęłam z szafy dwie pary dżinsów, kilka bluzek, piżamę, jedną sukienkę. Co z butami? Draco wprawdzie mówił, żeby obcasów nie zabierać, ale o koturnach nie wspominał. Poza tym nie będę mu dawać satysfakcji. Niech wie, że ja zawsze prezentuje się dobrze. Zaczynam odnosić wrażenie, że chcę sie podobać blondynowi. Tylko właściwie dlaczego? Bo on podoba się mnie?
Nie. STOP. Wcale mi się nie podoba. Od czterech miesięcy traktuje mnie z wyższością i ma za kompletną idiotkę. Zresztą nieważne. Lepiej wezmę prysznic i się przebiorę.

Za pięć ósma schodziłam już na dół z walizką w lewej ręce a Niną w prawej.
-Mamusiu, kiedy wrócisz?-spytałam mnie
-Niedługo kochanie- przytuliłam ją mocniej. Kiedy dotarłyśmy na dół postawiłam ją na ziemi.- Bądź grzeczna- uśmiechnęłam się jeszcze do córki, po czym wzięłam torebkę do ręki i ruszyłam w stronę wyjścia. Jednak kiedy sięgałam po kurtkę, usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie. Błagam, tylko nie on. Nie kiedy Nina stoi trzy metry ode mnie. Narzuciłam szybko kurtkę i chciałam otworzyć drzwi jednocześnie wpakowując się na niego z walizką, byle nie zobaczył mojej córki. Jednak jej opiekunka była szybsza.
-Dobry wieczór, czy jest Hermiona?- Nie wierzę. Czy on właśnie użył mojego imienia?
-Tak, proszę wejść- odpowiedziała mu kobieta.
-Dziękuję- blondyn przestąpił próg a jego spojrzenie natychmiast skierowało się w moją stronę.- Widzę, że jesteś gotowa-uśmiechnął się.
-Tak, a ty punktualny-odpowiedziałam jednocześnie kierując dłoń w stronę walizki. Jednak o dziwo, mężczyzna mnie wyprzedził.
-Daj, ja ją wezmę- złapał mój bagaż i już kierował się w stronę drzwi, kiedy w pomieszczeniu rozległ się dziecięcy głosik
-Mamo, kocham cię- odwróciłam się w stronę Niny, jednocześnie kątem oka widziałam, że Malfoy też się odwraca.
-Ja ciebie też kochanie-powiedziałam po czym przytuliłam córkę -niedługo wrócę, a ty w tym czasie masz być grzeczna-szepnęłam jej jeszcze do ucha i pocałowałam w policzek. -To jak, idziemy ?- Odwróciłam się w stronę blondyna. Widząc jego zdziwione spojrzenie, spoczywające na Ninie szybko go wyminęłam i wyszłam na dwór. Chwilę później mężczyzna już był przy mnie, otwierając jednocześnie przede mną drzwi do czarnego porsche.
-Dziękuję-odpowiedziałam na jego gest i szybko wsiadłam do auta.
Ktoś coś mówił o rutynie ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz