Rozdział 7


Minęły trzy godziny odkąd ruszyliśmy. W samochodzie słychać było jedynie muzykę płynącą z radia. Malfoy się nie odezwał, nie miałam pojęcia też, co może sobie w tej chwili myśleć. Ten brak kontaktu zaczynał mi doskwierać. Chciałam coś powiedzieć, ale sama nie wiedziałam co. Chyba zaczynam mieć wyrzuty sumienia. Nie zdziwiłabym się gdyby dowiedziawszy się prawdy, znienawidził mnie. Może powinnam jakoś to wytłumaczyć? Jednak zamiast tego wciąż oglądałam zmieniające się za oknem widoki. Po kolejnych trzydziestu minutach cisza mnie dobiła.
-Będziemy jechać całą noc?- Spytałam jednocześnie zerkając na mężczyznę.
-Noc i dzień- odpowiedział nie zaszczycając mnie nawet spojrzeniem.
-A co z postojem?- Chyba nie zamierzał jechać tak bez żadnych przerw?
-Musisz do łazienki czy zgłodniałaś?- Blondyn w dalszym ciągu nie patrzył na mnie.
-Ani jedno ani drugie, po prostu pomyślałam że bedziesz chciał odpocząć.
-Odpocznę jak dojedziemy- w tym momencie odwrócił się w moją stronę- a ty możesz się w tym czasie przespać.
-A nie sądzisz,że powinnam cię pilnować?- Dopiero po wypowiedzeniu tych słów dotarło do mnie, że zabrzmiało to conajmniej głupio.
-Pilnować?-Malfoy spojrzał znów na mnie jednocześnie unosząc brwi.
-No żebyś nie zasnął.
-Nie zasnę, za to ty powinnaś- i znów jedynym co go interesowało była rozciągająca się przed nami droga. Postanowiłam nie dyskutować, więc podłożyłam sobie szal pod głowę i przykładając ją do szyby zamknęłam oczy. Kiedy znów je otworzyłam zaczynało świtać. Niebo miało jasno różowy odcień, w dodatku Draco wybrał chyba drogę na jakimś odludziu, bo przed nami rozciągała się bezbrzeżna równina. Co jakiś czas mijaliśmy tylko jakieś drzewo. Patrząc na tę scenę z boku możnaby uznać, że gramy w jakimś filmie.
-Za ile będzie jakaś stacja?- Przerwałam ciszę.
-Nie za szybko.
-To znaczy?- Rzeczywiście okolica raczej nie sprzyjała obecności żadnych ośrodków zamieszkanych przez ludzi.
-Jeszcze godzina -wyglądało na to, że Malfoy nie chce ciągnąć tej rozmowy. Odwróciłam się więc z powrotem w stronę okna. Czy on jest na mnie zły? Czy może zawsze jest taki, a ja ze względu na poczucie winy, które od wczorajszego wieczora we mnie narasta, inaczej odbieram tę sytuację? Resztę drogi przemierzaliśmy w ciszy.

Około 14 Malfoy skręcił z dorgi i zatrzymał się przy jakimś zajeździe.
-Pora na obiad.-powiedziawszy to wyłączył silnik i wysiadł z samochodu. Nie wiedziałam co zrobić. Nie chciałam siedzieć przy stole naprzeciwko niego i milczeć. Wystarczy, że sytuacja w samochodzie mi doskwierała. A może by tak tu zostać, w czasie gdy blondyn będzie jadł? Jednak w tym momencie drzwi z mojej strony się otworzyły.
-Czekasz na specjalne zaproszenie?- Mężczyzna patrzył się na mnie z góry, a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Jak on to robi?
-Nie jestem głodna- odpowiedziałam odwracając się od niego.
-Nie udawaj i lepiej wysiądź- w jego głosie słychać było złość, ale nie miałam ochoty wykonywać jego poleceń.
-Idź zjeść, a ja tu zostanę- w dalszym ciągu nie zaszczycałam go sporzeniem.
-Nie denerwuj mnie i lepiej wysiądź zanim cię wyciągnę siłą.- Poznałam go już na tyle, żeby wiedzieć, że lepiej z nim nie zadzierać. Wzięłam więc swoją torebkę i wysiadłam z samochodu. Malfoy zamknął auto i ruszyliśmy w stronę wejścia. O dziwo zostałam nawet puszczona w drzwiach. Kiedy zajęliśmy miejsce, prawie natychmiast podbiegła do nas długonoga blondynka na którą ewidentnie działał czar mojego towarzysza. Zamówiłam więc tylko herbatę i zaczęłam się rozglądać po lokalu.
-Dlaczego nie powiedziałaś, że masz dziecko?- W pierwszej chwili pomyślałam, że się przesłyszałam. W końcu nie poruszył tego tematu przez 18 godzin i liczyłam na to, że już tego nie zrobi. Wiedziałam jednak, że muszę coś odpowiedzieć. Odwróciłam się powoli w jego stronę. Czułam się jakby jego oczy mogły mnie przejrzeć na wylot.
-Wszyscy wiedzą, że mam dziecko, myślałam, że do ciebie też dotarła ta wiadomość- taa…zupełnie jakbym nie modliła się co dnia, żeby się nie dowiedział.
-A jednak nie dotarła- mężczyzna nie spuszczał ze mnie wzroku.
-No to już wiesz -chciałam jak najszybciej skończyć tę rozmowę, odwróciłam więc wzrok i zaczęłam przyglądać się rysunkom wiszącym na ścianie.
-Ile ma lat?- Po chwili ciszy znów usłyszałam niski głos Malfoy’a.
-Kto?- w dalszym ciągu liczyłam na to, że blondyna jednak znudzi temat mojej córki.
-Twoja córka- odpowiedział spokojnie- jak ona ma na imię?
-Nina i ma cztery lata- właściwie po co miałabym kłamać, zastanawiałam się czy przeszło mu przez myśl, że jest ojcem.
W tym momencie kelnerka podała mi moją herbatę. Posłodziłam ją i wzięłam łyk ciepłego napoju. Czyżbyśmy wyczerpali temat?
-W takim razie czyją córką jest Nina?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz